Rodman okrył hańbą Kim Dzong Una? "Był ciągle pijany na umór"


Podczas swojej ostatniej wizyty w Korei Północnej Denis Rodman miał się okazać "barbarzyńcą" i nadszarpnął wizerunek wodza. Jak twierdzą południowokoreańskie media, były koszykarz miał być nieustannie pijany. Do tego stopnia, że wymiotował i wypróżniał się na korytarzu hotelu. Po powrocie do USA sam ogłosił, że idzie na odwyk.

Informacje na temat zachowania Amerykanina mają się błyskawicznie roznosić po Korei Północnej pocztą pantoflową. Oficjalnie władze mają starać się sprawę tuszować, bowiem wcześniej Rodmana pokazywano w towarzystwie "nieskalanego" wodza, Kim Dzong Una. Na zdjęciach widać, że panowie są w dobrej komitywie. Byłego koszykarza tytułowano też przyjacielem dyktatora.

Problem z procentami

Plotka o tym jak naprawdę zachowywał się Rodman podczas swojej ostatniej wizyty w Korei Północnej, stawia wodza w złym świetle. Wynika z niej bowiem, że "przyjaciel" Kim Dzong Una jest "barbarzyńcą" i pijakiem. Według radia Wolna Korea Północna, które zajmuje się zbieraniem informacji z zamkniętej dyktatury i od uciekinierów, Rodman miał wywołać szok w pokazowym hotelu Pjongjangu, Koryo Hotel. To tam władze umieszczają turystów i zagranicznych gości, na których starają się wywrzeć dobre wrażenie. - Rodman był pijany na umór przez cały tydzień - twierdzi radio, powołując się na informatora. Do skrajnego stanu miał się doprowadzić ostatniego dnia. - Wieczorem przed wyjazdem do USA uchlał się do nieprzytomności. Wymiotował w każdym możliwym miejscu. Nawet oddał mocz i wypróżnił się na korytarzu prowadzącym do pokoju - twierdzi rozmówca radia. Pracownicy Koryo Hotel i "obstawa" Rodmana mieli być "zszokowani" i "odebrało im mowę". Mieli nigdy nie widzieć takiego "barbarzyńskiego i niecywilizowanego" zachowania. Jak twierdzi radio Wolna Korea Północna, Amerykaninowi na odjezdnym oznajmiono, że nie ma szans na ponowne zaproszenie, chyba że przejdzie leczenie.

Oczerniony dyktator

Chroniąc dobre imię wodza władze mają starać się tępić plotki na temat zachowania Rodmana. - Zrobił się straszny "smród". Ludzie krytykują nie tylko Rodmana, ale też samego Kim Dzong Una - twierdzi informator. Koreańczycy mają być przekonani, że "nikt o zdrowym umyśle nie zaprzyjaźniałby się z takim zwierzęciem". Gdyby koszykarz nie był "przyjacielem" dyktatora, to propaganda Pjongjangu najprawdopodobniej wykorzystałaby fakt "barbarzyńskiego" zachowania przedstawiciela "zgniłego kapitalizmu" i "imperialistycznych Stanów Zjednoczonych". USA są często przedstawiane przez północnokoreańską propagandę jako matecznik zezwierzęcenia, agresji i upadku moralności. Po powrocie z Korei Północnej w połowie stycznia, Rodman sam z siebie ogłosił, że udaje się na odwyk, bowiem ma problem z alkoholem. Przyznał, że zdarzyło mu się napić podczas wizyty. Nie mówił jednak nic o takich skrajnych zachowaniach, jak te opisane przez południowokoreańskie media.

Autor: mk/jk / Źródło: The Korea Times, Radio Free North Korea, tvn24.pl