Po tym, gdy szpitalem w stolicy Meksyku wstrząsnęła eksplozja, policjant Mauro Enrique Vera Suarez był jednym z pierwszych ratowników na miejscu. Próbował ratować niemowlę.
W czwartek przed szpitalem dziecięco-położniczym w centrum stolicy Meksyku wybuchła cysterna z gazem. Gdy doszło do eksplozji, policjant Mauro Enrique Vera Suarez właśnie zakładał mundur i przygotowywał się do pracy. Nagle poczuł, że budynek, w którym się znajdował, zatrząsł się.
Suarez wyszedł na zewnątrz, natychmiast wsiadł do radiowozu i pojechał do szpitala. Gdy dotarł na miejsce, w budynku znajdowało się ponad 100 osób. Zakrwawieni ludzie wołali o pomoc. Suarez od razu ruszył do akcji ratunkowej. - Widziałem, że prześcieradło poruszało się bardzo powoli - opowiadał telewizji FOROtv. - Gdy je podniosłem, zobaczyłem niemowlę - dodał. Jak mówił, wydawało mu się, że dziecko nie zostało mocno ranne. - Miało małe rany, zadrapania. Po prostu je zabrałem i uciekłem - wspominał.
Trzymając dziecko na lewym ramieniu, Suarez prawą ręką machał do kolegów wskazując im, że w środku jest więcej osób potrzebujących pomocy. W tym momencie ktoś zrobił zdjęcie, które obiegło cały Meksyk. Niemowlę nie przeżyło. - Miało bardzo poważne obrażenia głowy. Niestety, zmarło - poinformowały władze.
W sumie w eksplozji zginęły trzy osoby, w tym dwoje dzieci. Rannych zostało kilkadziesiąt osób.
Autor: nsz\mtom / Źródło: CNN