Zastępca sekretarza generalnego ONZ Mark Lowcock wyraził na forum Rady Bezpieczeństwa obawę o losy pomocy humanitarnej dla Syrii. Mówił o tym w kontekście kruchego porozumienia Rosji z Turcją o zawieszeniu broni w syryjskiej prowincji Idlib.
W poniedziałkowym wystąpieniu Lowcock ponowił apel o przestrzeganie zasad umowy i niedopuszczenie do wojskowej ofensywy na Idlib i okoliczne obszary. Jej skutki - podkreślił - mogłyby być "absolutnie niszczycielskie dla ludności cywilnej".
Wezwał do odnowienia na kolejny rok rezolucji ONZ w celu utrzymania transgranicznej pomocy dla ponad 3 mln cywilów w Idlibie, w większości kobiet i dzieci. Zwracał się też o hojniejsze finansowanie planu pomocy humanitarnej. - Stawka jest wysoka, ponieważ alternatywę stanowi cierpienie na skalę przekraczającą możliwość wszelkiego działania humanitarnego, niszczące ludność osłabioną przez lata konfliktów, przesiedleń i nędzy - ostrzegał Lowcock, który jest szefem Biura ONZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej.
Przytoczył statystyki dotyczące akcji humanitarnej. Powiadomił, że ONZ i organizacje partnerskie dotarły w ciągu pierwszych siedmiu miesięcy br. do niemal 5,5 mln osób. We wrześniu do blisko 2,5 mln ludzi trafiła żywność z Damaszku i pomoc ta objęła niektórych mieszkańców obszarów, które niedawno przeszły pod kontrolę syryjskiego rządu. W akcji często uczestniczył Syryjski Arabski Czerwony Półksiężyc.
Aktualne problemy pomocy humanitarnej
Lowcock podkreślił jednocześnie, że ONZ nie miała stałego dostępu do wielu z kontrolowanych przez władze obszarów mimo zawartej w tej sprawie umowy. Jak dodał, mandat ONZ wymaga konsultacji z władzami, ale też potwierdza zasady niezależności, bezstronności i neutralności w działaniach humanitarnych.
Przypomniał, że do setek tysięcy ludzi dociera transgraniczna akcja pomocy ONZ z Turcji, która ostatnio została zwiększona, aby zapewnić pomoc na wypadek ewentualnej militarnej eskalacji, i to zimą.
Blisko 1000 ciężarówek dostarcza potrzebującym płachty foliowe, zimowe ubrania i buty, grzejniki i piece. W pierwszych dziewięciu miesiącach bieżącego roku średnio ponad 750 tys. osób miesięcznie zaopatrywano w żywność.
Według Lowcocka nie brak jednak problemów. Niepewna sytuacja zmusiła ONZ do wstrzymania dostaw z Damaszku planowanych przy współpracy z Syryjskim Arabskim Czerwonym Półksiężycem do 50 tys. osób w Rukbanie w Jordanii, przy granicy z Syrią i Irakiem, a także uniemożliwiła kampanię szczepień około 10 tys. dzieci.
Wskazywał też na problemy w innych rejonach. Wymienił m.in. południowe części syryjskiej prowincji Dajr az-Zaur, gdzie trwa ofensywa sojuszu opozycyjnych ugrupowań SDF na bojowników tak zwanego Państwa Islamskiego (IS) przy wsparciu międzynarodowej koalicji antyislamistycznej pod wodzą USA. W rezultacie ofensywy zginęło kilkadziesiąt osób cywilnych, a jeszcze więcej cywilów zostało rannych.
Apel polskiej ambasador
Ambasador RP przy ONZ Joanna Wronecka wyraziła zaniepokojenie sytuacją 3 mln osób w Idlibie. Wezwała strony konfliktu, by przestrzegały zawieszenia broni, zapewniły nieograniczony dostęp organizacjom humanitarnym i wywiązywały się ze zobowiązań wynikających z międzynarodowego prawa humanitarnego i praw człowieka.
Zwróciła uwagę, że dzieci, kobiety, członkowie mniejszości religijnych i wewnętrzni przesiedleńcy stanowią obecnie połowę ludności Idlibu. - Ochrona cywilów w konfliktach zbrojnych powinna być w centrum naszej debaty. Musimy wdrożyć praktyczne środki, aby skutecznie zapobiegać lub minimalizować ofiary cywilne i przypadkowe zniszczenia obiektów cywilnych – apelowała Wronecka.
"Nie możemy ufać, że utrzymają to porozumienie wojskowe"
W wystąpieniach członków Rady Bezpieczeństwa rysowało się zróżnicowane podejście do rozwiązania kryzysu. Ilustrowały to odmienne stanowiska USA i Rosji.
Zastępca stałego przedstawiciela USA przy ONZ ambasador Jonathan Cohen przywoływał piątkowe ostrzeżenia władz Syrii, że "wrócą do Idlibu w wybranym przez siebie momencie". Wskazywał na raporty mówiące o atakach reżimu na strefę zdemilitaryzowaną w Idlibie. Jego zdaniem oznacza to bliski kres porozumienia Turcji i Rosji w sprawie tej strefy, mającej zapobiec rzezi milionów cywilów. - Byłaby to prawdopodobnie największa katastrofa w tym już i tak niszczycielskim konflikcie. Poprzez ostatnie wydarzenia Syria i Rosja pokazały, że w żaden sposób nie czują się zobowiązane do utrzymywania stref deeskalacji we Wschodniej Gucie (region pod Damaszkiem - red.), prowincji Dara, a nawet Idlib. Nie możemy ufać, że utrzymają to porozumienie wojskowe lub (będą przestrzegać) podstawowych zasad humanitarnych w Syrii – mówił Cohen.
Zastępca ambasadora Rosji przy ONZ Władimir Safronkow mówił o wysiłkach w celu przywrócenie normalnych warunków życia i powrotu uchodźców do domów. Jego zdaniem trzeba wspólnie i energicznie wspierać te procesy, zamiast je blokować pod - jak ocenił - politycznymi pretekstami lub stwarzać dziesiątki niezrozumiałych przeszkód.
Powoływał się na prawo Moskwy do popierania rządu w Damaszku w walce z terroryzmem. - Podzielamy obawy sekretarza generalnego ONZ z powodu katastrofalnej sytuacji humanitarnej w Rukbanie. Generalnie poprawa sytuacji humanitarnej w Syrii byłaby łatwiejsza, gdyby (międzynarodowa - red.) koalicja (pod wodzą USA - red.) przestała naruszać suwerenność Syrii poprzez swoją nielegalną (tam - red.) obecność - powiedział Safronkow.
Autor: tmw\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock