Poniedziałkowy zamach na lotnisku nie miał związku z Czeczenią - oświadczył rosyjski premier Władimir Putin, poinformowała agencja ITAR-TASS.
- Według wstępnych danych ten zamach nie ma związku z Republiką Czeczeńską - oznajmił Putin. Rosyjski premier nie chciał uściślić swojej wypowiedzi. Agencja Reutera pisze, że może to wywołać spekulacje na temat tego, że zamachowcy mogli pochodzić z innych republik Kaukazu Północnego, jak Inguszetia czy Dagestan.
Pytany przez dziennikarza o sposoby skutecznej walki z terroryzmem, premier Rosji wymienił kilka niezbędnych działań, w tym "rozwój bazy społecznej i gospodarczej na Kaukazie Północnym". Zdaniem Putina należy też "poprawić pracę organów ścigania i służb bezpieczeństwa, wzmóc ochronę infrastruktury transportu i innych miejsc masowych zgromadzeń ludzi, wspierać tradycyjny islam".
Bezlitosna walka
Putin powiedział, że należy kontynuować "bezlitosną walkę z terroryzmem i ekstremizmem". - Każde zdrowe społeczeństwo w warunkach zagrożenia jednoczy się i daje wspólny odpór bandytom, ekstremistom i terrorystom - powiedział Putin. I dodał: - Wierzę, że w Rosji też tak będzie.
Eksplozja w hali przylotów
Do zamachu na moskiewskim lotnisku Domodiedowo doszło w poniedziałek o godz. 16.32 czasu polskiego. Wybuch nastąpił przy wyjściu z hali przylotów międzynarodowych, w pobliżu jednej z kawiarni. Eksplozja miała siłę od 5 do 10 kilogramów trotylu, a ładunek wybuchowy był wypełniony metalowymi elementami potęgującymi siłę rażenia.
Jak do tej pory nikt nie wziął odpowiedzialności za zamach, w którym zginęło 35 osób, a ponad 180 zostało rannych.
Źródło: PAP, Reuters