W Portoryko trwają masowe protesty, wzywające do rezygnacji gubernatora Ricardo Rossello. W czwartek policja użyła gazu łzawiącego i gumowych kul, by rozproszyć pokojową demonstrację. Starcia funkcjonariuszy z protestującymi przerodziły się w gwałtowne zamieszki przed rezydencją polityka w San Juan.
Od wielu dni w stolicy Portoryko trwają masowe protesty. Ludzie, którzy wychodzą na ulice San Juan domagają się rezygnacji szefa portorykańskiego rządu, gubernatora Ricardo Rosello.
Polityk ściągnął na siebie społeczny gniew po tym, jak w sobotę portorykańscy dziennikarze opublikowali treści jego prywatnych wiadomości. Były one prowadzone między gubernatorem a 11 osobami z jego politycznego otoczenia, w tym członkami jego gabinetu.
Wiadomości, które zszokowały Portoryko
Konwersacje zawierały seksistowskie i homofobiczne komentarze, w których między innymi kpiono z portorykańskiego piosenkarza Ricky’ego Martina. Wokalista w 2010 roku ujawnił, że jest homoseksualistą. W wiadomościach pojawiły się także żarty o ofiarach huraganu Maria, który nawiedził wyspę w 2017 roku. Zginęło wówczas blisko trzy tysiące ludzi. Kontrowersyjnych komentarzy było znacznie więcej. Treść wiadomości, które znalazły się w rękach portorykańskiego Centrum Dziennikarstwa Śledczego obejmuje około 900 stron. W jednej z nich ówczesny szef finansów Christian Sobrino stwierdził, że "ślini się, by zastrzelić" burmistrz San Juan, Carmen Yulín Cruz, która w przeszłości krytykowała gubernatora Rossello. Na uwagę swojego kolegi, Rossello odpowiada: "zrobiłbyś mi wielką przysługę".
Przeprosiny i dymisje
Po ujawnieniu kontrowersyjnych wiadomości na Rossello i jego współpracowników spadła fala krytyki. Christian Sobrino i sekretarz stanu Luis Rivera Marin od razu podali się do dymisji. Gubernator Rossello przeprosił publicznie za swoje słowa. Dodał, że szanuje prawo do pokojowych protestów. Obiecał także zapewnić większą przejrzystość działań swojego rządu. Sprawa odbiła się echem także w Waszyngtonie. Biały Dom wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że ostatnie wydarzenia w Portoryko "potwierdzają, że obawy prezydenta (Donalda Trumpa - red.) o niegospodarności, upolitycznieniu i korupcji (w Portoryko - red.) są uzasadnione".
Masowe protesty
Ostatni skandal to nie jedyny "grzech" gubernatora Rossello. Tych politycznych win, którymi zniechęcił do siebie Portorykańczyków, jest znacznie więcej. Mieszkańcy wyspy mają przede wszystkim dość korupcji w swoim kraju. Ich niechęć wobec rządu spotęgowały także nieudolne działania władz po tragicznym w skutkach huraganie Maria. Seksistowskie i ksenofobiczne wiadomości okazały się jednak kroplą, która przelała czarę goryczy. Ulice San Juan zalały tłumy ludzi, domagających się rezygnacji gubernatora. Wśród nich znalazły się także znane twarze. W środę na czele protestu przed domem Rossello stanął sam Ricky Martin. - Kpili z ofiar, szydzili z kobiet i społeczności LGBT, żartowali z osób niepełnosprawnych fizycznie i umysłowo, wyśmiewali się z otyłości. Dosyć tego. Tak nie może być - mówił piosenkarz podczas demonstracji.
Bad Bunny, portorykańska gwiazda reggeatonu, przerwał nawet swoją europejską trasę koncertową, by wrócić do ojczyzny i wziąć udział w protestach.
W czwartek przeciwnicy Rossello postawili mu ultimatum. Ma czas do niedzieli, by podać się do dymisji, Gubernator nie zamierza jednak oddać władzy. - Uznaję stojące przede mną wyzwanie wynikające z ostatnich kontrowersji, ale mocno wierzę, że można odbudować zaufanie i po tym bolesnym procesie osiągniemy pojednanie - stwierdził gubernator w czwartkowym oświadczeniu. Potępił jednocześnie przemoc ze strony protestujących.
Terytorium stowarzyszone z USA
Portoryko to była hiszpańska kolonia, która stała się terytorium amerykańskim pod koniec XIX wieku, a w latach 50. XX wieku uzyskała status terytorium stowarzyszonego z USA.
Mieszkańcy wyspy są obywatelami Stanów Zjednoczonych, ale nie głosują w amerykańskich wyborach prezydenckich ani nie mogą wybierać swoich reprezentantów w Kongresie USA, choć decyzje dotyczące Portoryko zapadają w dużej mierze w Waszyngtonie.
Portoryko to była hiszpańska kolonia, która stała się terytorium amerykańskim pod koniec XIX wieku, a w latach 50. XX wieku uzyskała status terytorium stowarzyszonego z USA. Mieszkańcy wyspy są obywatelami Stanów Zjednoczonych, ale nie głosują w amerykańskich wyborach prezydenckich ani nie mogą wybierać swoich reprezentantów w Kongresie USA, choć decyzje dotyczące Portoryko zapadają w dużej mierze w Waszyngtonie. Część Portorykańczyków uważa, że to właśnie jest przyczyną gospodarczych problemów wyspy. Portoryko zmaga się od blisko 10 lat z recesją gospodarczą. Stopa bezrobocia wynosi około 11 proc., a liczba mieszkańców wyspy spadła w ciągu ubiegłej dekady o około 10 proc. Postępowanie upadłościowe da Portoryko prawną podstawę do częściowego umorzenia długu, ale może jednocześnie odstraszyć inwestorów i przedłużyć sytuację, w której tamtejsze władze nie mogą pozyskiwać pieniędzy na rynkach finansowych. (http://www.tvn24.pl)
Autor: momo//kg / Źródło: BBC, Guardian