- Górnicy podpisali oświadczenie, że nie będą relacjonowali tego, co się działo pod ziemią. To sygnał, że ich przeżycia będą moderowane – uważa psycholog Leszek Mellibruda.
Zdaniem psychologa uwolnieni górnicy pozostaną bohaterami, przynajmniej lokalnymi, niezależnie od obecności kamer. Zasugerował też, że władze chciałyby ten bohaterski status górników utrzymać nawet kosztem poznania prawdy o tym, co się dzieło przez 69 dni w kopalni.
- Podpisali oświadczenie, że nie będą relacjonowali tego, co się działo pod ziemią. To sygnał, że ich przeżycia będą moderowane – stwierdził Mellibruda. - Proces izolacji się przedłużył, rodziny ciągle nie mają do nich dostępu. Nie wiemy, jak duża jest presja na spontaniczną ekspresje, czy mogą z rodzinami, rozmawiać szczerze i otwarcie – dodał.
"Mieli instrukcje, jak mają się zachowywać na wyjściu"
Przypominał też kolejność, w jakiej górnicy wychodzili na powierzchnię. - Pierwszych dwóch-trzech górników to byli sztandarowi, mieli się obejmować i cieszyć, a pozostali byli wyciągani wedle słabości psychicznej i już trudno im było uśmiech zademonstrować. Wszystko wskazuje na to, ze mieli instrukcje, jak mają się zachowywać na wyjściu – uważa psycholog.
A pytany, co mogło się dziać pod ziemią, odparł: - Różne mogły zachodzić procesy, czasem w warunkach izolacji grupa potrafi się zachowywać jak wściekłe szczury, dosłownie rzucać się sobie do gardeł. Będzie ciekawe, czy teraz będą stanowić klan, czy każdy pójdzie swoją ścieżką.
Dramat górników rozpoczął się 5 sierpnia, kiedy zawaliły się skały o łącznej masie ponad 700 tys. ton, zamykając w potrzasku 33 górników. 69 dni później po bezprecedensowej akcji ratunkowej z użyciem specjalnej kapsuły ratunkowej ostatni z uwięzionych znalazł się na powierzchni
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: EPA, TVN24