Władze Sudanu walczą z "nowinkami" wszelkimi środkami - np. za noszenie spodni wymierzają kobietom karę chłosty. Przeciwko tej ostatniej karze ponad sto kobiet protestowało we wtorek przed sądem w Chartumie.
Miejsce i czas protestu nie był przypadkowy. W sądzie zaczynała się właśnie rozprawa dziennikarki, której grozi 40 batów za noszenie spodni w miejscu publicznym. Według prawa muzułmańskiego, szariatu, jest to czyn nieobyczajny.
Lubna Ahmed al-Hussein - znana reporterka pracująca również dla ONZ-owskiej misji w Sudanie - jest jedną z 13 kobiet aresztowanych na początku lipca w jednej z restauracji w Chartumie za noszenie spodni.
Kilka aresztowanych przyznało się do winy i otrzymało 10 batów. Hussein i dwie inne oskarżone zdecydowały się pójść do sądu.
Podsądna powiedziała dziennikarzom, że oczekuje na szybki wyrok i zapewnia, że "jest gotowa na każdą ewentualność". - Nie boję się wyroku - podkreśliła dziennikarka.
Niemuzułmanek chłostać nie można
W Chartumie, w przeciwieństwie do południa Sudanu, obowiązuje prawo szariatu. Tymczasem kilka z ukaranych w lipcu kobiet pochodziło z południowej części kraju, gdzie wyznawane jest głównie chrześcijaństwo i animizm, a niemuzułmanie nie powinni być przedmiotem sankcji szariatu, nawet w Chartumie, czy innych regionach głównie muzułmańskiej północy kraju.
mtom/ola/k
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24