Kilkadziesiąt tysięcy, a według AFP ponad 100 tysięcy ludzi protestowało w niedzielę w Stambule przeciwko terroryzmowi i aktom przemocy ze strony kurdyjskich rebeliantów z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).
Uczestniczący w wiecu premier Ahmet Davutoglu oświadczył, że ci, którzy pragną podzielić Turków i Kurdów są zdrajcami. Prezydent Recep Tayyip Erdogan też uczestniczył w manifestacji, którą obserwatorzy nazwali "proerdoganowskim wiecem" przed zaplanowanymi na 1 listopada przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi.
Przeciw atakom
Mówcy potępiali terroryzm i akty przemocy, które wstrząsają Turcją od czasu wznowienia w lipcu walk między siłami rządowymi a kurdyjskimi separatystami z PKK, która jest uważana w Turcji, USA i UE za ugrupowanie terrorystyczne. Protest zorganizowano pod hasłem: "Milion oddechów. Jeden głos przeciw terrorowi". Zgromadzenie odbyło się na placu Yenikapi w europejskiej części miasta przy zaostrzonych środkach bezpieczeństwa. Uczestnicy mogli mieć jedynie tureckie flagi.
Turcy podzieleni
Dwumiesięczna ofensywa sił tureckich przeciwko zdelegalizowanej PKK podzieliła Turków. Krytycy Erdogana oskarżają go o to, że wykorzystał przypisywany dżihadystom z IS lipcowy zamach samobójczy w Suruc do wznowienia walki z PKK i zyskania poparcia w nadchodzących wyborach. W czerwcowych wyborach rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) straciła większość zapewniającą jej samodzielne sprawowanie władzy. Krytycy prezydenta twierdzą, że chce on wykorzystać ofensywę przeciw PKK do zdobycia poparcia nacjonalistów w przyspieszonych wyborach.
Władze Turcji od miesięcy prowadzą walkę z PKK.
Autor: msz/ / Źródło: PAP