Proces Schettino. Co powie kobieta, której towarzyszył feralnej nocy?

Aktualizacja:

Przed sądem w Grosseto w Toskanii ruszył proces kapitana statku Costa Concordia Francesco Schettino. Największe zaskoczenie wzbudziła obecność na sali rozpraw Mołdawianki Dominiki Cemortan. To jej kapitan chciał z bliska pokazać toskańską wyspę Giglio i w efekcie wpłynął na skały. Kobieta chce być uznana za jedną z poszkodowanych.

W środę rano po raz drugi rozpoczęła się rozprawa inauguracyjna, poświęcona kwestiom proceduralnym w procesie. Pierwsza, 9 lipca, została po kilkunastu minutach odroczona z powodu trwającego wówczas strajku adwokatów.

Femme fatale Schettino

Największą sensację wywołała w gmachu teatru, oblężonym przez wysłanników mediów z wielu krajów, obecność młodej kobiety z Mołdawii, Dominiki Cemortan, przyjaciółki kapitana Schettino. Towarzyszyli jej włoscy obrońcy. Kobieta chce, by uznano ją za osobę poszkodowaną w katastrofie statku.

To ona, jak wynika z relacji pasażerów, w wieczór katastrofy 13 stycznia zeszłego roku do tego stopnia skupiła na sobie uwagę kapitana wycieczkowca z ponad 4 tysiącami osób na pokładzie, że dużo czasu spędził z nią na mostku kapitańskim i to między innymi jej chciał pokazać uroki toskańskiej wyspy Giglio.

Dlatego Schettino podjął tragiczną w skutkach decyzję o podpłynięciu do wyspy. W rezultacie statek wpadł na otaczające ją skały. Olbrzymia jednostka nabrała wody, a potem zaczęła się przewracać. Razem z Mołdawianką, która, jak się później okazało, nie miała biletu na rejs po Morzu Śródziemnym, kapitan statku uciekł z pokładu, gdy trwała na nim jeszcze ewakuacja.

Schettino przed sądem
Schettino przed sądemtvn24

Nieumyślne spowodowanie śmierci 32 osób

Proces odbywa się w gmachu miejscowego teatru, ponieważ sala sądowa nie pomieściłaby adwokatów rodzin ofiar oraz pełnomocników pasażerów z kilkudziesięciu krajów świata. Francesco Schettino jest jedynym oskarżonym w tym procesie. Pięć innych osób z załogi, oskarżonych o przyczynienie się do katastrofy, sądzonych jest w przyspieszonym trybie, gdyż wyraziły one gotowość negocjowania wysokości kary. Taki sam wniosek złożył jeszcze w toku postępowania przygotowawczego obrońca Francesca Schettino, proponując wtedy karę 3 lat i 4 miesięcy więzienia. Przed środową rozprawą adwokat zapowiedział ponowne złożenie takiego wniosku. Teraz podniósł wysokość proponowanej kary o miesiąc.

Schettino grozi do 20 lat więzienia.

Ciężko będzie odeprzeć zarzuty

Prawnikom Schettino ciężko będzie odeprzeć zarzuty spowodowania katastrofy, w której zginęły 32 osoby. Zwłaszcza, że już cały świat obiegło nagranie jego rozmowy telefonicznej z dowódcą kapitanatu portu w Livorno Gregorio de Falco. Szef kapitanatu dostał wtedy furii, gdy dowiedział się, że Schettino opuścił pokład i bezskutecznie żądał, by kapitan wrócił na statek i kierował ewakuacją.

Kapitan czuje się bohaterem

Schettino nie czuje się odpowiedzialny za doprowadzenie do katastrofy. Uważa, że to on uratował większość pasażerów, dzięki manewrowi, który wykonał. Twierdzi, że gdyby nie jego decyzja o skierowaniu statku w stronę wyspy po uderzeniu o skały, zginęłoby znacznie więcej osób.

Prokuratura twierdzi, że nie ma wątpliwości co do jego winy. Z kolei eksperci, którzy analizowali "czarną skrzynkę" i kolejne rozkazy wydawane przez kapitana, uznali je za rozpaczliwe i chaotyczne.

Autor: rf, kris\\tka,gak/zp / Źródło: tvn24.pl, Reuters, PAP

Raporty: