47-letni mieszkaniec Tekasasu został śmiertelnie pobity przez ojca czterolatki, którą miał próbować molestować. Policja nie aresztowała mordercy i nie planuje stawiać mu zarzutów, ponieważ szeryfowie "wierzą" w wersję wydarzeń przedstawioną przez ojca.
Do incydentu doszło w poniedziałek w hrabstwie Lavaca w Teksasie. Na samotnej farmie rodziny czterolatki pojawił się zaproszony przez ojca 47-letni mężczyzna z sąsiedniej miejscowości, który miał mu być znany. Gość miał pomagać w pracach na gospodarstwie.
Podczas zajmowania się końmi w stajni 47-latek odłączył się od właściciela rancza, który po chwili, jak zeznał, znalazł go za oborą próbującego molestować jego czteroletnią córkę. Ojciec miał następnie "kilka razy uderzyć ofiarę w głowę", w wyniku czego 47-latek zmarł na miejscu.
Właściciel farmy sam zadzwonił na policję i poinformował o wydarzeniu. Miał mieć "znaczne wyrzuty sumienia". - Nie wydaje mi się, aby jego celem było zabić - powiedział szeryf hrabstwa Lavaca Micah Harmon. - Nie wydaje się, aby była jakaś inna przyczyna tego wydarzenia, niż ta którą nam przedstawił - dodał stróż prawa.
Ojciec dziewczynki po spisaniu zeznań został wypuszczony do domu. Policja nie przedstawiła formalnych zarzutów. O tym czy sprawa ojca w ogóle trafi na wokandę musi jeszcze zdecydować sąd.
Autor: mk\mtom / Źródło: FOX News
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia CC BY SA