Prezydent zmienia zdanie i grozi wojną domową


Rada Współpracy Zatoki Perskiej ogłosiła, że rezygnuje z roli mediatora w Jemenie. Wcześniej w niedzielę, mimo poczynionych ustaleń z opozycją, prezydent Ali Abd Allah Salah odmówił przekazania władzy. Ostrzegł, że krajowi grozi wojna domowa.

Rada "postanowiła zawiesić inicjatywę" z uwagi na niedotrzymanie uzgodnionych warunków - głosi oświadczenie opublikowane po spotkaniu w Rijadzie.

Państwowa telewizja poinformowała, że liderzy partii rządzącej podpisali dokument gwarantujący odejście prezydenta, ale on sam odmówił udziału w zawarciu takiego porozumienia.

Wysoki rangą przedstawiciel władz w Sanie powiedział, że prezydent będzie odmawiał podpisania porozumienia o transferze władzy, "dopóki nie zostaną określone mechanizmy wprowadzenia go życie."

Sobotnią umowę podpisano w obecności przedstawicieli arabskich monarchii rejonu Zatoki Perskiej. Dzień później Rada Współpracy Zatoki Perskiej zagroziła wycofaniem się z rozmów, ponieważ wedle słów jednego z jej dyplomatów nie zdołano przekonać Salaha do porozumienia z opozycją.

Dyplomaci uwięzieni

W niedzielę uzbrojeni zwolennicy prezydenta otoczyli misję dyplomatyczną w Sanie, a przebywający w niej ambasadorowie USA, Wielkiej Brytanii, Arabii Saudyjskiej i krajów europejskich zostali tam de facto uwięzieni. Wieczorem ewakuowano ich śmigłowcem.

Według informatora AP mężczyźni uzbrojeni w noże, sztylety i miecze grasowali w niedzielę po ulicach miasta. Napięcie w Sanie rośnie. Uzbrojeni napastnicy zaatakowali konwój głównego mediatora Rady Współpracy Zatoki Perskiej, by uniemożliwić mu dotarcie do ambasady ZEA. Zaatakowano również eskortowany samochód ambasadora Chin; interweniowała policja, która rozproszyła napierający na konwój tłum.

Jemen jest jednym z najuboższych państw arabskich. Podczas antyrządowych demonstracji z rąk funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa i uzbrojonych zwolenników Salaha zginęły dotąd dziesiątki uczestników protestów, a setki zostały ranne.

Źródło: PAP