Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro zwrócił się w piątek do Sądu Najwyższego o obronę przed "zamachem stanu", który - według szefa państwa - przygotowuje przeciwko niemu zdominowany przez opozycję parlament.
Oficjalny doradca prawny prezydenta Elvis Amoroso poinformował, że wystąpił do Sądu Najwyższego o zapewnienie głowie państwa ochrony prawnej przeciwko Zgromadzeniu Narodowemu, które "zamierza dokonać zamachu stanu".
- Odkąd zostało wyłonione w grudniowych wyborach, obecne Zgromadzenie Narodowe uzurpuje sobie de facto prawo do pełnienia funkcji władzy wykonawczej i próbuje sterować finansami publicznymi oraz rządem, podczas gdy istnieje (w Wenezueli - red.) prawomocnie ustanowiona władza wykonawcza, to jest rząd prezydenta Nicolasa Maduro - oświadczył Amoroso.
Protestując przeciwko próbom podważenia kompetencji władzy wykonawczej, doradca prawny prezydenta wyraził ubolewanie, że po stronie opozycji opowiadają się również ONZ i Organizacja Państw Amerykańskich, łamiąc - według niego - zasady konstytucji wenezuelskiej.
"Wenezuela przypomina dziś pole minowe"
Przewodniczący Zgromadzenia Narodowego, opozycyjny polityk Henry Ramos Allup oświadczył, że nie zrezygnuje ze swego prawa do odwoływania się do międzynarodowych instytucji, aby prezentowały swoje opinie na temat kryzysu wenezuelskiego.
Maduro nazywa to jednak "nadużywaniem uprawnień".
Nawiązując do pogłębiającego się chaosu gospodarczego, dotkliwych braków na rynku, trzycyfrowej inflacji i wciąż nowych wybuchów przemocy, Allup dodał, że Wenezuela przypomina dziś pole minowe. - W każdej chwili niezadowolenie społeczeństwa może spowodować eksplozję - mówił.
Brak dialogu
Tymczasem Krajowa Komisja Wyborcza odwołała w piątek opóźniane od paru dni spotkanie z przedstawicielami opozycji w sprawie wyników przeprowadzonego miesiąc temu wstępnego referendum w sprawie odwołania ze stanowiska prezydenta Maduro.
W referendum wzięło udział 1,8 miliona wyborców. Tymczasem wystarczy 200 000 podpisów, aby przejść do kolejnego z dwu następnych etapów skomplikowanego procesu referendalnego, który teoretycznie mógłby w styczniu przyszłego roku zakończyć się odwołaniem obecnego szefa państwa.
Autor: tmw//plw / Źródło: PAP