Recep Tayyip Erdogan w sobotę podjął ostrą polemikę z zagranicznymi mediami. W przeddzień wyborów parlamentarnych nakazał brytyjskiemu "Guardianowi", by "nie przekraczał granic" oraz powiedział, że za amerykańskim dziennikiem "The New York Times" stoi "żydowski kapitał".
- Kim jesteście? Jesteście prymitywami. Nie przekraczajcie granic. Od kiedy macie prawo nas oceniać? - grzmiał prezydent pod adresem zachodnich mediów, a jego słowa zostały nagrodzone oklaskami.
W tekście, który ukazał się 4 czerwca na łamach dziennika "The New York Times", Erdogan został porównany do Władimira Putina za autorytarne metody, jakimi umacnia swoją władzę w Turcji.
Z kolei brytyjski "The Guardian" zasugerował tego samego dnia, że Erdogan boi się utraty władzy po tym, jak w sondażach zaczęła zyskiwać opozycja.
Prawo sobie, Erdogan sobie
Konstytucja Turcji zabrania szefowi państwa uczestniczenia w kampanii wyborczej. Mimo to od jej początku Erdogan atakuje tureckie i zagraniczne media, które krytykują jego politykę lub opublikowały informacje niewygodne dla jego islamistyczno-konserwatywnej partii.
- Wiecie, co pewien brytyjski dziennik napisał na temat tych wyborów? Napisał, że biednym muzułmanom i takim, którzy nie przejęli w pełni zachodnich wzorców, nie wolno rządzić ich własnym krajem! - oświadczył Erdogan w Ardahan na północnym wschodzie kraju.
"The New York Times" wrogiem publicznym nr 1
W sobotę Erdogan ponownie skrytykował amerykański dziennik "The New York Times", któremu już wcześniej groził w związku z artykułem opisującym jego autorytarne tendencje.
Zwracając się do tysięcy zwolenników, prezydent po raz kolejny oskarżył gazetę o to, że od ponad dekady prowadzi antyturecką kampanię. - Teraz tryskają nienawiścią do mnie (...). Znamy ich szefów, za tym niestety stoi wielki żydowski kapitał - dodał.
Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Erdogana, która utrzymuje się u władzy od 2002 roku, jest faworytem niedzielnych wyborów.
Erdogan włączył się w kampanię na rzecz swego ugrupowania, licząc na to, że zdobędzie ono ponad 330 z 550 mandatów, dzięki czemu możliwe będzie znowelizowanie konstytucji, umocnienie kompetencji szefa państwa i ustanowienie systemu prezydenckiego.
Autor: fil//gak / Źródło: PAP, nytimes.com, theguardian.com