Prezydent Cypru Nikos Anastasiadis zapewnił w poniedziałek, że śledztwo w sprawie wszystkich afer związanych z kryzysem finansowym, w którym pogrążył się kraj, nie oszczędzi nikogo, w tym jego rodziny.
W zeszłym tygodniu rząd powołał komisję śledczą składającą się z trzech byłych sędziów Sądu Najwyższego, odpowiedzialną za zbadanie przyczyn, wskazanie winnych kryzysu bankowego na Cyprze i ustalenie, czy stały za nim jakieś czynniki "kryminalne, cywilne lub polityczne".
- Będę nalegał, aby podczas jutrzejszej (wtorkowej) ceremonii zaprzysiężenia sędziów (w komisji) otrzymali oni prawo do zbadania przede wszystkim tego, co może być związane ze mną, w tym moich bliskich - oświadczył prezydent.
Agencja AFP pisze, że w cypryjskiej prasie pojawiły się oskarżenia, że tuż przed kryzysem z dwóch największych banków na Cyprze wytransferowano duże sumy pieniędzy.
Ostrzegł przyjaciół przed kryzysem?
Brytyjski "Daily Mail" podał za cypryjską gazetą "Fileleftheros", że prezydent Anastasiadis ostrzegł swych bliskich przyjaciół przed kryzysem, dzięki czemu mogli oni przenieść pieniądze z cypryjskich banków za granicę.
Na mocy ustaleń ministrów finansów strefy euro z 25 marca w sprawie warunków programu pomocy dla Cypru kraj ten otrzyma od eurolandu i Międzynarodowego Funduszu Walutowego 10 mld euro na ratowanie swojego sektora bankowego. W zamian Nikozja ma przeprowadzić jego restrukturyzację, a także konsolidację finansów, reformy strukturalne i prywatyzację.
Warunkiem uzyskania przez Cypr pomocy jest też udział posiadaczy depozytów powyżej 100 tys. euro w kosztach ratowania kraju przed bankructwem. Wielu komentatorów przewiduje, że obciążenie posiadaczy kont może spowodować ucieczkę kapitałów z Cypru.
Autor: jk//gak / Źródło: PAP