Prezydent USA pochwalił komandosów Navy SEALs, którzy w nocy w wtorku na środę odbili z rąk somalijskich porywaczy obywatelkę USA Jessikę Buchanan i obywatela Danii Poula Hagena Thisteda.
Barack Obama pochwalił "niezwykłą odwagę i możliwości naszych sił specjalnych" i podkreślił, że to "kolejna wiadomość wysłana światu, iż USA przyjmą silną pozycję wobec wszystkich zagrożeń dla naszych obywateli".
Skoczyli z samolotu, wrócili helikopterem
Zakładnicy, pracujący dla organizacji humanitarnej, zostali uprowadzeni w październiku zeszłego roku. Uwolniono ich po wymianie ognia w nocy z wtorku na środę.
Według NBC operację przeprowadzili komandosi Navy SEALs - tej samej formacji, która przeprowadziła akcję zabicia Osamy bin Ladena. Siły specjalne wykorzystały podczas akcji, do ewakuacji, co najmniej dwa śmigłowce. Jednak sami komandosi mieli wyskoczyć na spadochronach w pobliżu miejsca akcji (ok. 40 km na wschód od miasta Adado).
Zabito ponoć kilku przestępców, najprawdopodobniej 8-9 - pisze BBC, powołując się na przedstawicieli lokalnych władz.
Porwani w drodze na lotnisko
Przedstawiciel władz lokalnych w Somalii Mohammed Nur potwierdził, że uwolnionych zostało dwoje pracowników Duńskiej Grupy ds. Rozminowywania (DDG). Sama organizacja też potwierdziła w oświadczeniu, że zakładnicy są na wolności.
DDG pomaga w usuwaniu niewypałów i informuje społeczności na temat zagrożeń związanych z minami.
60-letni Duńczyk, 32-letnia Amerykanka oraz Somalijczyk pracujący dla DGG zostali porwani w październiku w mieście Gaalkacyo, gdy jechali na lotnisko. O losie trzeciego zakładnika media nie wspominają.
W związku z częstymi porwaniami oraz ciągłymi walkami Somalia jest jednym z najniebezpieczniejszych krajów dla pracowników organizacji humanitarnych.
Źródło: Reuters, BBC, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sealswcc.com