Potentaci naftowi na celowniku

 
Rebelianci w przeszłości przeważnie wypuszczali porwanych cudzoziemcówTVN24

Pracownicy firm naftowych pracujących w Nigerii mają czas do soboty, żeby wynieść się z tego kraju. Później Rebelianci z Ruchu na Rzecz Wyzwolenia Delty Nigru (MEND) nie będą mieli litości.

W środę, po ciężkich starciach rebeliantów z nigeryjskimi siłami bezpieczeństwa, MEND oświadczył, że pracownicy firm naftowych w ciągu 24 godzin muszą opuścić rejon Delty Nigru.

W czwartek przedłużył ultimatum o kolejne 48 godzin. "W sobotę 16 maja o godzinie 00.00 cały region Delty Nigru zostanie objęty strefą zakazu lotów dla śmigłowców i samolotów latających na rzecz firm naftowych" - głosi oświadczenie MEND.

Po wygaśnięciu ultimatum rebelianci zaatakują śmigłowce i samoloty wykorzystywane przez te firmy. Już w czwartek poinformowali, że zniszczyli pięć kanonierek i innych jednostek pływających w stanie Delta. Nigeryjska armia temu zaprzecza i twierdzi, że nie było doniesień o takim ataku.

Więcej pieniędzy dla tubylców

MEND powstał około trzech lat temu i jest najważniejszym ugrupowaniem w Delcie Nigru. Stał się znany, gdy przeprowadził groźne ataki na siły rządowe i instalacje przemysłu paliwowego w Nigerii. Kampania sabotażu ma według rebeliantów zmusić władze centralne, by dofinansowały południowe stany Nigerii, gdzie wydobywa się ropę naftową.

Ataki na statki i rurociągi oraz porwania pracowników lokalnych i zagranicznych firm naftowych nasiliły się szczególnie po 2006 r. W większości przypadków zakładnicy są jednak uwalniani po zapłaceniu za nich okupu.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24