Barack Obama obiecał, że USA pomogą w poszukiwaniach zaginionego samolotu malezyjskich linii lotniczych. - Oddamy do dyspozycji wszystkie środki, którymi dysponujemy - zapowiedział amerykański prezydent w wywiadzie, który w środę wyemitowała stacja telewizyjna Fox News.
Tropy w śledztwie kończą się na założeniu, że samolot zboczył ze swojej planowanej ścieżki i skierował się przez Zatokę Tajlandzką w kierunku zachodnim. Śledczy twierdzą, że maszynę pilotować musiała osoba z doświadczeniem. Uwagę skupili na dwóch pilotach: 53-letnim Zaharie Ahmadzie Shahu i młodszym oficerze, 27-letnim Fariqu Abdulu Hamidzie.
USA pomoże w śledztwie
Obama zapewnił, że poszukiwania malezyjskiego samolotu to "absolutny priorytet dla Stanów Zjednoczonych".
Telewizja CNN poinformowała w środę, że FBI pomoże malezyjskim władzom w odzyskaniu danych z symulatora lotów należącego do pilota zaginionej maszyny.
FBI otrzymało już elektroniczny materiał do analizy. Wcześniej malezyjski minister obrony mówił, że śledczy próbowali odtworzyć wykasowane 3 lutego dane, które znajdowały się w symulatorze odnalezionym w mieszkaniu 53-letniego Zahariego Ahmada Shaha.
Malezyjscy śledczy mają nadzieję, że specjaliści z FBI odzyskają dane i rzucą nowe światło na sprawę zaginionego boeinga. "New York Times" studzi jednak zapały Malezyjczyków i przypomina, że symulatory lotów to popularna, choć kosztowna rozrywka wśród zawodowych pilotów, ale też amatorów. Odzyskane dane mogą więc się okazać bezużytecznymi "śmieciami".
Co więcej, Zaharie wcale nie krył się ze swoim symulatorem. Wręcz przeciwnie. W ubiegłym roku zamieścił na Youtube film, na którym pilotuje na symulatorze.
Ginie z radarów
Boeing 777 Malaysia Airlines z 239 osobami na pokładzie zniknął z radarów 8 marca, mniej niż godzinę po starcie z lotniska w stolicy Malezji, Kuala Lumpur. Samolot leciał do Pekinu. Koordynowane przez Malezję poszukiwania prowadzone przez wiele państw dotychczas nie przyniosły żadnych rezultatów.
Autor: pk\mtom / Źródło: PAP, News York Times, ABC News