Na egipskim półwyspie Synaj grasują bandy beduinów, które porywają ludzi, wycinają im nerki czy wątroby, a potem porzucają ciała. Dla nich liczą się tylko pieniądze. Albo z okupu albo ze sprzedaży ludzkich organów. W "Polsce i Świecie" dramatyczne zdjęcia i relacje świadków.
Uciekając przed biedą, głodem i reżimem są gotowi na niezwykle długie trasy rzadko szczęśliwie ukończone. 25-letni Madon - uchodźca z Erytrei - jest już bezpieczny, ale jego rodzina jeszcze nie, dlatego twarzy nie ujawni
- Z rodzinnej Erytrei trafiłem do Etiopii, z Etiopii do Republiki Południowej Afryki, z RPA do Brazylii, z Brazylii do Peru, stamtąd do Ekwadoru, potem do Kolumbii, z Kolumbii do Nikaragui, stamtąd do Hondurasu, potem Gwatemala, z Gwatemali do Meksyku, z Meksyku do USA i jestem - mówi. Prawdziwa Odyseja.
Kazali nam cicho siedzieć, niektórzy byli pobici, bo krzyczeli, że nie mogli oddychać, zatrzymali ciężarówkę i zaczęli bić ludzi. (...) Byli groźni, naprawdę niebezpieczni. Somalijski uchodźca Elmi Abdi
Jest i trasa przez Jemen do Włoch, albo przez Sudan i Egipt na półwysep Synaj - tam na uchodźców czekają przemytnicy, którzy mają pomóc w nielegalnym przedostaniu się do wymarzonego Izraela
Jednak zawsze istnieje ryzyko, bo nie wszyscy wywiązują się ze zobowiązań. Elmi Abdi z Somalii przez Dubaj potem Moskwę i Wilno trafił do Warszawy. W międzyczasie był łapany i miesiącami siedział w więzieniach.
- Kazali nam cicho siedzieć, niektórzy byli pobici, bo krzyczeli, że nie mogli oddychać, zatrzymali ciężarówkę i zaczęli bić ludzi - wspomina Elmi Abdi. - Byli groźni, naprawdę niebezpieczni - mówi o przemytnikach. Mogą okraść albo sprzedać, co ma miejsce na półwyspie Synaj.
Beduińskie porwania
Handy al Azazy z organizacji pomocowej New Genaration Foundation od miesięcy monitoruje pustynną śmierć, wie, że za tragedią kryją się beduini, którzy porywają uchodźców albo ich odkupują od przemytników.
Po tym jak wyjmą, to czego potrzebowali, jak lekarz przeprowadzi operację wyrzucają ciało na pustynię. Handy al Azazy
Pozbawiony wszelkich pieniędzy uchodźca może się wyzwolić - jeśli za siebie... zapłaci. Zazwyczaj to nierealne - dlatego w głębi pustyni można natknąć się na ich ciała.
Handy dokumentując znajdowanych bezimiennych zauważył, że są one charakterystycznie okaleczone - mają ślady usuwania organów. - Po tym jak wyjmą, to czego potrzebowali, jak lekarz przeprowadzi operację, wyrzucają ciało na pustynię - mówi al Azazy.
Al Azazy wiedział, że uciekinierzy z Rogu Afryki są wykorzystywani seksualnie i do pracy przy plantacjach marihuany.
Zamówienia od lekarzy
W nieoficjalnej rozmowie z amerykańskim dziennikarzem członkowie beduińskich plemion przyznają, że zamówienia otrzymują bezpośrednio od lekarzy w Kairze.
- Dzwonią, że potrzebują to czy owo. Jak po części samochodowe. Lekarze handlują bezpośrednio przez plemię Sawarka, płacą za organy od 1000 do 20 000 dolarów - mówi informator.
Najczęściej zamawiane są nerki, wątroby i rogówki. Co przerażające, jak ocenia patolog z Kairu, niektórzy operowani podczas zabiegu jeszcze żyli.
Egipt zajmuje 3 miejsce w świecie, za Chinami i Pakistanem, w handlu organami. Nagromadzone zdjęcia i dziennikarska interwencja doprowadziły do uwolnienia jednej - liczącej 250 osób - grupy, z rąk beduińskiego gangu. Nie ma jednak żadnej gwarancji, że przerażający proceder nie trwa dalej.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24