Porywacz współdziałał z "Ojcem i Synem i Duchem Świętym"

Aktualizacja:
Samolot opuścili już wszyscy pasażerowie
Samolot opuścili już wszyscy pasażerowie
Reuters
Samolot opuścili już wszyscy pasażerowieReuters

104 pasażerów na pokładzie meksykańskiego samolotu linii Aeromexico odetchnęło z ulgą, gdy okazało się, że mężczyzna który uprowadził ich samolot, jest niegroźnym religijnym fanatykiem. Dodatkowo działał sam, chociaż twierdzi, że pomagały mu trzy osoby boskie.

Boeing 737 leciał z Boliwii, z międzylądowaniem w popularnej miejscowości wypoczynkowej Cancun. Tuż przed lądowaniem w Mexico City do jednego z członków załogi podszedł mężczyzna z Biblią w ręku i oznajmił, że wraz z trzema innymi osobami porywa samolot.

Grożąc zdetonowaniem bomby domagał się rozmowy z prezydentem Meksyku Felipe Calderonem.

Pasażerowie niemal się nie zorientowali

Piloci powiadomili o tym zajściu centrum kontroli lotów, więc na płycie lotniska w meksykańskiej stolicy na samolot czekały już ciężarówki pełne policjantów, a nad obiektem krążyły policyjne helikoptery.

Za pośrednictwem pilotów, policjanci wynegocjowali wypuszczenie z maszyny większości pasażerów. Gdy ci opuścili samolot, do środka wtargnęły siły bezpieczeństwa.

Jedna z pasażerek, Adriana Romero, powiedziała, że nie zdawano sobie sprawy z porwania aż do momentu lądowania na lotnisku. – Zorientowaliśmy się, że to porwanie dopiero, gdy zobaczyliśmy wozy policyjne – powiedziała meksykańskiej telewizji.

Porywacz samotny, ale z boskim natchnieniem

W pierwszej chwili aresztowano dziewięć osób, lecz wkrótce podano, że porywacz był tylko jeden - 44-letni Jose Flores. Okazało się również, że na pokładzie samolotu nie było ładunku wybuchowego.

Na przesłuchaniu Flores wyjaśnił śledczym, że trzema pozostałymi osobami, o których wspominał, są... "Ojciec i Syn i Duch Święty". Jak przekonywał, samolot porwał przymuszony boskim objawieniem.

Miał w nim jakoby otrzymać informację o zbliżającym się trzęsieniu ziemi, przed którym chciał ostrzec prezydenta Calderona. Dodał, że za atrapę ładunku wybuchowego posłużyła mu puszka po soku.

Pastor-narkoman

Jak powiadomił meksykański minister ds. bezpieczeństwa Garcia Luna, Flores jest narkomanem, skazanym w Boliwii za napaść z bronią w ręku. W Meksyku mieszka od 17 lat. On sam przedstawia się zaś jako pastor w meksykańskim stanie Oaxaca.

Po raz ostatni samolot został porwany w Meksyku w 1972 r.

Źródło: PAP, Reuters

Źródło zdjęcia głównego: Reuters