Wicedyrektor chwycił wychowanka za szyję i prowadził po schodach. Sprawę bada prokuratura 

Do zdarzenia doszło w ośrodku wychowawczym
Lidzbark Warmiński
Źródło: Google Earth

Prokuratura wszczęła śledztwo, które odpowie na pytanie, czy wicedyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Lidzbarku Warmińskim przekroczył uprawnienia wobec 14-letniego wychowanka. Jak informuje nas dyrektor ośrodka, chłopak – pomimo próśb - nie chciał zejść po schodach, wicedyrektor zastosował więc wobec niego chwyt obezwładniający.  

O sprawie napisało na swoim portalu internetowym Radio Olsztyn. Z artykułu wynika, że prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez zastępcę dyrektora Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Lidzbarku Warmińskim, który miał zastosować wobec jednego z wychowanków chwyt obezwładniający za szyję i sprowadzić go pół piętra w dół. Na miejscu interweniowała policja.

- 16 kwietnia jeden z zastępców dyrektora ośrodka powiadomił nas, że wychowanek jest agresywny. Po wysłuchaniu relacji obu stron, poinformowaliśmy o przysługujących im prawach. Żadna ze stron na tamten moment ani nie złożyła zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, ani nie zgłosiła policjantom potrzeby udzielenia pomocy medycznej – mówi w rozmowie z tvn24.pl, mł. asp. Beata Szydłowska z Komendy Powiatowej Policji w Lidzbarku Warmińskim.

Do zdarzenia doszło w ośrodku wychowawczym
Do zdarzenia doszło w ośrodku wychowawczym
Źródło: Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy w Lidzbarku Warmińskim

Policja: wicedyrektor miał spowodować uszczerbek na zdrowiu

Dodaje, że następnego dnia jedna z wychowawczyń tego ośrodka powiadomiła jednak policję o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez zastępca dyrektora.

- Miał on spowodować uszczerbek na zdrowiu 14-letniego wychowanka. Policjanci zabezpieczyli wszelki materiał dowodowy, który przekazali prokuraturze. Ta wszczęła śledztwo – zaznacza policjantka.

Prokurator rejonowy w Lidzbarku Warmińskim Andrzej Krzywiel informuje, że śledztwo prowadzone jest w sprawie przekroczenia przez wicedyrektora uprawnień. A przekroczenie to miałoby polegać na spowodowaniu u małoletniego wychowananka obrażeń ciała skutkujących lekkim lub średnim uszczerbkiem na zdrowiu. Zgodnie z artykułem 157 paragraf 1 Kodeksu karnego grozi za to od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.

Według dyrektora ośrodka wszystko było zgodne z prawem

Dyrektor ośrodka Jacek Krzywdziński komentuje, w rozmowie z tvn24.pl, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami.

- Wychowanek stał na klatce schodowej i nie chciał dołączyć do grupy, żeby zejść do pomieszczeń mieszkalnych. Pomimo długiej rozmowy i próśb, upierał się, że nie zejdzie. Mój zastępca zastosował więc przymus bezpośredni w postaci użycia siły fizycznej, co jest dopuszczalne w ustawie o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich. Musiał to zrobić, bo gdyby chłopak dalej stał na klatce, dezorganizowałoby to pracę innych – zaznacza.

Dodaje, że wicedyrektor sporządził notatkę z użycia środka przymusu bezpośredniego, w której napisał, że zastosował wobec chłopaka chwyt obezwładniający za szyję.

- Przepisy wymagają, aby taka notatka została przekazana odpowiednim organom, czyli do sądu rodzinnego, który nadzoruje pracę naszej placówki wychowawczej oraz do sądu właściwego dla miejsca zamieszkania wychowanka. Tak też się stało – mówi dyrektor.

Dyrektor: miał na szyi lekkie zaczerwieniania

Podkreśla, że wicedyrektor zaczął, trzymając chłopaka za szyję, schodzić z nim na dół.

- Po przejściu tak kilku schodów, wychowanek nadal się opierał. Mój zastępca wezwał więc policję. Gdy ta przyjechała, chłopak ochłonął i ostatecznie sam poszedł, tam gdzie miał iść – podkreśla dyrektor.

Podejrzewa, że osobą, która następnego dnia powiadomiła policję o możliwości popełnienia przestępstwa jest jedna z wychowawczyń, która była świadkiem tego zdarzenia i która od niedawna pracuje w ośrodku.

Obecnie uczy się tu i mieszka 70 osób
Obecnie uczy się tu i mieszka 70 osób
Źródło: Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy w Lidzbarku Warmińskim

- Ja pracuję od 35 lat i niejedno już widziałem. Policja dostała monitoring ze zdarzenia. Faktem jest, że gdy mundurowi pojawili się u nas następnego dnia, chłopak miał na szyi lekkie zaczerwienienia. Nie ma jednak pewności, czy były one związane z tym zdarzeniem. Między jednym przyjazdem policji a drugim chłopcy byli na podwórku, opalali się, poszli na ryby. Zaczerwieniania mogły powstać w zupełnie innych okolicznościach. Będzie to wyjaśniała prokuratura - zaznacza Krzywdziński.

Chłopak jest w ośrodku od 2021 roku

Informuje, że w ośrodku wychowawczym mieszka i uczy się obecnie 70 chłopców w wieku od 10 do 18 lat.

- To nastolatkowie z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu lekkim oraz chłopcy, którzy sprawiają problemy w szkołach - m.in. nie realizują obowiązku szkolnego oraz nie przestrzegają zasad społecznych. Chłopak, o którego chodzi jest w grupie trudnej młodzieży. Przebywa u nas już od 2021 roku. Chociaż jest młody, jego teczka jest jedną z najgrubszych. Jest bardzo bystry, doskonale zna reguły, jakie obowiązują w placówce i wie, że powinien wtedy zejść po schodach – zaznacza dyrektor.

Kuratorium podejrzewa, że mogło jednak dość do złamania prawa

Zdaniem Jolanty Skrzypczyńskiej, warmińsko-mazurskiej kurator oświaty, jest duże podejrzenie, że mogło dość do złamania prawa.

W rozmowie z Radiem Lublin przyznała, że praca w takim ośrodku jest trudna i mogą puszczać nerwy, ale zachowanie zastępcy dyrektora — jeśli się potwierdzi – jest nieakceptowalne.

Stwierdziła też, że sytuacją w placówce zaniepokojona jest od dłuższego czasu, bo od kiedy została kuratorem, dostaje kolejne sygnały o kolejnych nieprawidłowościach. Wie z nich, że młodzież nie chce tam być, a niektórzy się wręcz boją.

Starostwo powołało zespół

Sprawą interesuje się też starostwo powiatowe.

- Zarządzeniem starosty powołany został zespół, który ma zbadać, jaka sytuacja panuje w ośrodku. Chodzi o to, żeby w młodzież czuła się w tej placówce bezpieczna – mówi, rozmowie z tvn24.pl, zastępca starosty Jarosław Kogut.

Jak podaje Radio Olsztyn, to czy w placówce dochodzi do nieprawidłowości badane jest też przez Ministerstwo Edukacji Narodowej.

O ośrodku było głośno w związku ze śmiercią 14-latka

Dwa lata temu o ośrodku wychowawczym w Lidzbarku Warmińskim było głośno w związku ze śmiercią 14-latka, który został znaleziony z rozbitą głową na chodniku przed budynkiem. Trafił do szpitala, gdzie zmarł.

Z relacji dyrektora placówki wynikało, że chłopak uciekał z innymi wychowankami przez małe okienko w toalecie.

- Po wnikliwym przeanalizowaniu materiału dowodowego sprawa została prawomocnie umorzona. Śledztwo dotyczyło nieumyślnego spowodowania śmierci oraz niedopełnienia obowiązków przez wychowawcę. Nie stwierdzono jednak, aby doszło do złamania prawa, co – po złożeniu zażalenia na decyzję prokuratury - utrzymał w mocy sąd. To był nieszczęśliwy wypadek – mówi nam Daniel Brodowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.

Czytaj także: