W Moskwie stanęło popiersie Józefa Stalina. Jest ono częścią "alei wodzów" w jednym z muzeów prezentującym wizerunki rosyjskich carów i radzieckich przywódców komunistycznych. Przeciwko upamiętnieniu dyktatora protestowała uczestniczka jednoosobowej pikiety.
"Aleja wodzów" znajduje się na podwórzu muzeum mundurów wojskowych Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego (RWIO). Wizerunek Stalina odsłonięto tam w piątek wraz z popiersiami innych przywódców Związku Radzieckiego, poczynając od Włodzimierza Lenina, a kończąc na Michaile Gorbaczowie. Wcześniej aleja zawierała wizerunki carów rządzących Rosją do 1917 roku.
Godne miejsce dla "mężów stanu"
Na piątkowej uroczystości pojawili się przedstawiciele ministerstwa kultury i parlamentarzyści. - Powinniśmy być wdzięczni Stalinowi, ale powinniśmy pamiętać o tym, jakich zbrodni dokonano w tym okresie - oświadczyła aktorka i deputowana Jelena Drapieko.
Reżyser Stanisław Goworuchin zapewnił, że jego stosunek do Stalina jest jak najbardziej negatywny. Jednak - jak dodał - "to nie znaczy, że trzeba dokonywać wykreślania z historii".
Wiceminister kultury Rosji Aleksandr Żurawski powiedział na uroczystości, że aleja rządzących to "symbol kontynuacji naszej historii, historii bez wykreślonych nazwisk".
- Ta historia się nie zakończyła, aleja ta podąża w wieczność i chce się wierzyć, że będzie ona uzupełniana przez wiele wieków, dopóki istnieje historia ojczysta i będą mężowie stanu, którzy będą zajmować godne miejsce w tej alei - stwierdził wiceminister.
Pozytywne oceny Stalina
Po odsłonięciu popiersia dyktatora pojawiła się obok niego kobieta, samotnie pikietując przeciw jego upamiętnianiu. Trzymała w rękach plakat z fragmentem wiersza Anny Achmatowej "Obrońcom Stalina".
Zdaniem Jana Raczyńskiego ze Stowarzyszenia Memoriał, dokumentującego zbrodnie stalinowskie, w Rosji nadal przeważa niewiedza na temat skali tych represji.
- Postać Stalina jest całkowicie jednoznaczna i stosunek do niej też powinien taki być. Wystarczy powiedzieć, że w historii nie było władcy bardziej krwawego wobec własnego narodu - powiedział Raczyński dziennikowi "Moskowskij Komsomolec". Jak zauważył, nikt nie zamierza "wykreślać Stalina z historii", jednak czym innym jest przedstawienie tej postaci w muzeum, a czym innym "przestrzeń publiczna, w której będą spacerować ludzie".
Raczyński ocenił także, że w Rosji "mało kto rzeczywiście rozumie, czym były represje, których ofiarami padali zwykli obywatele". Podkreślił, że ta niewiedza decyduje o poparciu dla Stalina zarówno wśród starszego pokolenia, jak i wśród młodzieży.
Autor: mk//now / Źródło: PAP