Minister spraw zagranicznych zaprosiła do Polski dzieci pochodzące z najbardziej dotkniętych pożarami regionów Grecji. Tymczasem strażacy informują, że ogień nareszcie słabnie. Eksperci UE alarmują jednak: po pożarach Grecji mogą grozić... klęska powodzi.
W liście Anny Fotygi skierowanym do swojej greckiej odpowiedniczki Dory Bakoyiannis, Fotyga zapewniła o chęci pomocy ze strony Polski. Zaprosiła dzieci by mogły w Polsce "wygodnie i bezpiecznie przeczekać klęskę żywiołową". Oprócz dzieci zaproszenie dostali ich opiekunowie. Szefowa polskiej dyplomacji zapewniła również w liście, że Polacy "łączą się w bólu i żalu z greckimi przyjaciółmi".
Jeden żywioł traci na sile, drugi może zagrozić - Jesteśmy optymistami. Pożary zostały opanowane, nie ma już ryzyka, że ogień się rozprzestrzeni - zapewnił rzecznik greckiej straży pożarnej Nikolaos Diamantis. Żywioł traci na sile we wszystkich rejonach.
Dwa potężne pożary - w prefekturze Elida na Peloponezie oraz w miejscowości Seta na Eubei (wyspie na północny wschód od Aten) - nie zostały jeszcze opanowane, ponieważ dostęp do tych rejonów jest utrudniony. Diamantis zapewnił jednak, że zmniejszenie gwałtowności wiatru oraz spadek temperatury sprawiły, że nawet tam ogień stracił na sile.
W szalejących od zeszłego piątku w Grecji pożarach zginęły 63 osoby. Spłonęło niemal 200 tysięcy hektarów lasów oraz ponad 4,5 miliona drzew oliwnych i 60 tysięcy owiec i kóz.
Straty szacowane są na 3-5 mld euro. Rzecznik rządu Evangelos Antonaros poinformował, że 700 mieszkańców Peloponezu, którzy ucierpieli w wyniku pożarów, otrzymało już doraźną pomoc w wysokości 3 tys. euro.
Tymczasem Unijny komisarz ds. środowiska Stawros Dimas informuje, że Grecji grozi teraz klęska powodzi.
- Regionom dotkniętym pożarami lasów grozi nowa katastrofa. Jeśli będzie tam padać, ziemia jest tak wysuszona, że nie wsiąkną w nią opady. Wszyscy muszą się przygotować na tę ewentualność - podkreślił Dimas, który jest Grekiem.
Źródło: PAP