Polski działacz skazany na Białorusi

 
Poczobut skazany za udział w demonstracjiTVN24

Działacz Związku Polaków na Białorusi i dziennikarz "Gazety Wyborczej" Andrzej Poczobut został skazany w piątek przez sąd w Mińsku na 15 dni aresztu administracyjnego. To kara za udział w manifestacji opozycji 19 grudnia 2010 r., w wieczór po wyborach prezydenckich.

Wyrok wydała sędzia Natalia Protosawickaja, znajdująca się na liście przedstawicieli Białorusi objętych sankcjami wizowymi UE.

W trakcie rozprawy Poczobut zakwestionował bezstronność sędzi. Według niego, jako osoba objęta sankcjami inicjowanymi przez polski rząd, sędzia nie może bez uprzedzeń rozpatrywać sprawy dziennikarza pracującego dla polskiej prasy.

"Brał aktywny udział"

Sędzia odczytała protokół, według którego Poczobut "brał aktywny udział" w nielegalnym zgromadzeniu 19 grudnia w Mińsku, na Placu Niepodległości, wykrzykiwał hasła "Żywie Biełaruś" (biał. "Białoruś żyje!") i nie słuchał wezwań milicji do rozejścia się. Przesłuchała jednego świadka - milicjanta, który sporządzał milicyjny protokół.

Poczobut zwrócił uwagę, że istnieje różnica między dwoma zacytowanymi raportami milicyjnymi. Raport z 26 grudnia głosił, że nie przedstawił on podczas zatrzymania dokumentów świadczących, że jest korespondentem "Gazety Wyborczej", o czym nie było mowy w raporcie milicyjnym z 19 grudnia po zatrzymaniu. Według Poczobuta świadczy to o tym, że przerobiono późniejszy raport.

Będzie apelacja

Po przerwie ogłoszony został wyrok - 15 dni aresztu, maksymalny możliwy. Podczas krótkiej rozprawy na sali obecni byli dziennikarze, przy czym sędzia nie pozwoliła na używanie żadnych urządzeń rejestrujących.

Poczobut po rozprawie zapowiedział, że złoży apelację. Zaznaczył, że będzie mógł to zrobić jedynie z aresztu i że bardzo zależy mu na odwiedzinach adwokata. Wyraził obawy, czy będzie respektowane jego prawo do odwiedzin obrońcy.

Trzecia raz

Piątkowa rozprawa była trzecim działaniem białoruskiego wymiaru sprawiedliwości wobec dziennikarza "Gazety Wyborczej" za jego rzekomy udział w demonstracji. Poczobut został zatrzymany bezpośrednio po demonstracji i był sądzony wraz z innymi zatrzymanymi wtedy ludźmi. Otrzymał karę grzywny i oceniał wówczas, że karę grzywny, a nie aresztu zawdzięcza temu, że jest dziennikarzem "Gazety Wyborczej". Później jednak prokuratura wniosła apelację w jego sprawie, zakończoną piątkowym wyrokiem.

Ponadto Poczobut był przesłuchiwany w KGB w Grodnie i upublicznił w internecie treść tej rozmowy i fakt, że pracownicy KGB kilkakrotnie go uderzyli. Opisał też dalszy ciąg tej sprawy - odmowę prokuratury wojskowej, która oddaliła jego skargę na funkcjonariuszy. W środę wywiad z nim opublikowało opozycyjne Radio Swaboda, które zwróciło uwagę, że przy fali przesłuchań w KGB Poczobut był jedną z niewielu osób, które otwarcie mówiły o przebiegu rozmowy, podając nazwiska funkcjonariuszy.

Zmanipulowane wybory

Oficjalne wyniki wyborów prezydenckich z grudnia minionego roku, mówiły że to dotychczasowy prezydent Alaksandr Łukaszenka wygrał wybory prezydenckie i zdobył niemal 80 proc. głosów. Opozycja, która od początku twierdziła, że wybory nie będą demokratyczne wyszła na ulice. Manifestacja została brutalnie stłumiona przez siły specjalne milicji. Ponad 600 osób trafiło do aresztów.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24