Polska nie przeszkadza w rozmowach na temat planów instalacji elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Europie toczących się między Rosją i USA - powiedział rosyjski wicepremier. Wypowiedź Siergieja Iwanowa po spotkaniu z wiceprezydentem USA Joe Bidenem, przytacza agencja RIA-Nowosti. Do spotkania polityków doszło w kuluarach - zakończonej właśnie - 45. Międzynarodowej Konferencji o Bezpieczeństwie w Monachium.
W sobotę wiceprezydent USA Joe Biden zapowiedział w Monachium "nowy ton" w amerykańskiej polityce zagranicznej, a także kontynuację programu tarczy antyrakietowej - jeśli projekt ten "okaże się skuteczny i racjonalny ekonomicznie".
- Nie ma odczucia, że Polska przeszkadza. Od początku było jasne, że wszystkie kwestie będą dyskutowane przez Rosję i USA - wyjaśnił wicepremier Rosji.
Przed spotkaniem z Bidenem oznajmił natomiast, że "bardzo pozytywnie" ocenia deklarację amerykańskiego wiceprezydenta, iż USA będą konsultowały się z Rosją w sprawie swojego systemu obrony przeciwrakietowej.
Polska potwierdza zgodę na tarczę
Według polskiego premiera Donalda Tuska, który spotkał się z Bidenem w kuluarach monachijskiej konferencji, stanowisko USA w sprawie rozmieszczenia elementów systemu obrony antyrakietowej w Polsce i Czechach pozostaje bez zmian.
Tusk w wystąpieniu podczas konferencji potwierdził zgodę Polski na instalację tarczy, która powinna - jak mówił - służyć "zdolnościom obronnym i prewencyjnym całej wspólnoty, a nie poszczególnych państw".
Cieplej na linii Rosja-USA?
Wicepremier Rosji - jak zaznaczył - jest ostrożnym optymistą w sprawie możliwości poprawy stosunków z USA, do której dąży administracja nowego prezydenta amerykańskiego Baracka Obamy. - USA wysłały mocny sygnał, że chcą prowadzić otwarty i szczery dialog. Ten sygnał został usłyszany - powiedział Iwanow. Zastrzegł jednak, że "diabeł zawsze tkwi w szczegółach".
Według rosyjskiego wicepremiera, Joe Biden potwierdził, że Waszyngton chce w stosunkach z Rosją "nacisnąć przycisk "skasuj" i ponownie przyjrzeć się dziedzinom, w których oba kraje mogą współpracować. - Nie oznacza to, że musimy zgadzać się we wszystkim - dodał.
USA przyznają się do błędów w Afganistanie
Przedstawiciele nowej administracji USA przyznali podczas konferencji w Monachium, że w trakcie operacji w Afganistanie popełniono błędy. Zapowiedzieli zmianę strategii i ostrzegli: będzie trudniej niż w Iraku.
Także szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski ocenił, że "wiarygodność NATO w Afganistanie jest zagrożona".
Sikorski: miało być bardziej optymistyczne
Sikorski poprowadził jeden z paneli dyskusyjnych na zakończonej w niedzielę 45. Konferencji o Bezpieczeństwie w Monachium. Jak powiedział, jeszcze kilka lat temu, oczekiwania były bardziej optymistyczne. Tymczasem - dodał - liczba incydentów zbrojnych w Afganistanie wzrosła w zeszłym roku o 40 procent, a według niektórych danych talibowie kontrolują 70 procent terytorium kraju.
W ocenie Sikorskiego także UE - największa gospodarka świata - powinna zaoferować wsparcie procesu odbudowy Afganistanu. Poinformował, że podjął inicjatywę dyplomatyczną w Unii w tej sprawie.
"Nowy ton" nowej administracji
Monachijska konferencja była pierwszą okazją do nakreślenia przez administrację nowego prezydenta USA Baracka Obamy koncepcji dotyczącej polityki zagranicznej, w tym relacji z europejskimi sojusznikami. - Ameryka uczyni więcej. To dobra wiadomość. Złą wiadomością jest to, że Ameryka także poprosi o więcej swoich partnerów - mówił Biden.
O co mogą poprosić USA?
Choćby o przyjęcie przez kraje europejskie więźniów z obozu Guantanamo, który ma zostać zlikwidowany. Wbrew oczekiwaniom, Biden nie zażądał wprost zwiększenia zaangażowania europejskich państw NATO w Afganistanie.
Opowiedział się zaś za realizacją w Afganistanie spójnej strategii, łączącej działania militarne z odbudową i wsparciem cywilnego rozwoju kraju, oraz współpracą z Pakistanem w walce z talibami.
Organizowana od 1962 r. monachijska konferencja to największe tego typu forum na temat bezpieczeństwa na świecie. Przybyły na nie delegacje z ponad 50 krajów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA