Wydawał się złotym dzieckiem brytyjskiej polityki i zbawcą partii konserwatywnej, a doprowadził, zdaniem przynajmniej połowy swoich rodaków, do największej katastrofy w powojennej historii kraju. Bo co innego, gdyby Cameron święcie wierzył w sens Brexitu. Ale on był temu od początku przeciwny i popełnił największy błąd w politycznych kalkulacjach w tym stuleciu. I to nie jeden błąd. Materiał "Faktów z zagranicy".
Pierwszym było ogłoszenie referendum, drugim fatalna kampania. Nagle dopiero nad ranem, gdy było już jasne, że 17 milionów osób zagłosowało za Brexitem, ludzie zaczęli sprawdzać, co to właściwie oznacza i co z tego wyniknie.
The end
- Jutro wezmę jeszcze udział w cotygodniowej sesji pytań i odpowiedzi w Izbie Gmin, potem pojadę do Pałacu Buckingham i złożę rezygnację ze stanowiska, tak więc w środę wieczorem w tym budynku za moimi plecami będzie urzędował już nowy premier - powiedział we wtorek na konferencji prasowej przed siedzibą premiera na Downing Street David Cameron.
Sześć lat temu w tym samym miejscu Cameron triumfował. To on poprowadził Torysów do zwycięstwa w wyborach. - Zamierzam stworzyć silny rząd, oparty na koalicji konserwatystów z liberalnymi demokratami - mówił wtedy Cameron. To się udało, a 43-letni polityk został najmłodszym premierem Wielkiej Brytanii od 1812 roku.
Jak na konserwatystę, prowadził dość zaskakującą politykę. Jego flagowym hasłem stała się odpowiedzialność społeczna. Zaczął reformę opieki socjalnej i edukacji, poparł małżeństwa homoseksualne, dokonał wielu proekologicznych zmian w prawie.
Choć krytycy zarzucali mu, że przekształca torysów w Partię Pracy, szło mu nieźle. Wyprowadził Wielką Brytanię z recesji, udało mu się zmniejszyć bezrobocie i przekonać Szkotów do pozostania w Zjednoczonym Królestwie.
Po pięciu latach znów wygrał wybory. - Właśnie widziałem się z Jej Wysokością Królową Elżbietą i dostałem misję utworzenia rządu - mówił wtedy.
Z eurosceptyka do orędownika pozostania w UE
Ale od początku sprawowania urzędu Cameron miał poważny problem - rebelię antyeuropejskich konserwatystów. Początkowo zresztą sam podsycał takie nastroje. W UE uchodził za głównego hamulcowego integracji. W końcu ugiął się pod presją i obiecał eurosceptykom referendum. Był przekonany, że wygra. I to był największy błąd w całej jego karierze.
- Czas, aby Brytyjczycy zabrali głos. Abyśmy zdecydowali, co dalej z Wielką Brytanią i Europą - mówił przed referendum.
Gdy widmo wystąpienia z UE stało się realne, został głównym orędownikiem pozostania Wielkiej Brytanii w Unii. Za późno.
- Zrobię wszystko, co mogę jako premier, by kierować tym okrętem przez następne tygodnie i miesiące. Jednak nie wydaje mi się teraz, abym był do tego właściwą osobą. Nie widzę siebie jako kapitana statku, który zmierza teraz w innym kierunku - powiedział po ogłoszeniu wyników referendum.
Cameron odchodzi
Jeszcze niedawno wydawało się, że nowego szefa brytyjskiego rządu poznamy dopiero we wrześniu. teraz wiadomo już, że warszawski szczyt NATO był ostatnią dużą międzynarodową imprezą z udziałem premiera Camerona.
- David był wspaniałym przyjacielem i partnerem na arenie międzynarodowej. Wierzę, że pomimo wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, stosunki między naszymi krajami pozostaną bliskie - powiedział we wtorek prezydent USA Barack Obama.
Brexit to koniec premierostwa Davida Camerona, jednak niekoniecznie koniec jego politycznej kariery. Możliwe, że zrobi sobie kilka lat przerwy od polityki, kiedy rozwód z Brukselą stanie się faktem. Historia zapamięta go jako tego, który wyprowadził Zjednoczone Królestwo z Unii.
"FAKTY Z ZAGRANICY" OD PONIEDZIAŁKU DO PIĄTKU O 19.55 NA ANTENIE TVN24 BiS
Autor: mw/ja / Źródło: tvn24