Polański: dziękuję za poparcie

Aktualizacja:

Roman Polański wyraził "ogromne podziękowania" wszystkim, którzy okazywali mu poparcie - głosi oświadczenie przekazane przez adwokata reżysera Herve'a Temime'a. Filmowiec opuścił już swój dom w Gstaad w Szwajcarii, gdzie od grudnia znajdował się w areszcie domowym. Zrobił to zaledwie kilka godzin po tym, jak władze Szwajcarii zdecydowały, że nie wydadzą go Stanom Zjednoczonym. Amerykanom nie przysługuje odwołanie od decyzji szwajcarskiego rządu.

Chcę jedynie podziękować z całego serca tym, którzy mnie podtrzymywali i podzielić się z nimi moją wielką satysfakcją. Wszystkim ogromnie dziękuję Roman Polański

Polański dziękuje

Kilka godzin po tym jak Polański odzyskał wolność, przekazał swoje podziękowania wszystkim, którzy okazali mu poparcie. Jak głosi oświadczenie przekazane przez adwokata Polańskiego Herve'a Temime'a, reżyser nie będzie wypowiadał się publicznie. "Chcę jedynie podziękować z całego serca tym, którzy mnie podtrzymywali i podzielić się z nimi moją wielką satysfakcją. Wszystkim ogromnie dziękuję" - oznajmił Polański.

Adwokat odmówił odpowiedzi na pytanie, gdzie znajduje się obecnie reżyser.

Zabrakło jednego protokołu

Szwajcarska minister sprawiedliwości: Zabrakło kluczowego protokołu (TVN24; fot. PAP/EPA)
Szwajcarska minister sprawiedliwości: Zabrakło kluczowego protokołu (TVN24; fot. PAP/EPA)TVN24

Na konferencji prasowej krótko po godzinie 14 szwajcarska minister sprawiedliwości Eveline Widmer-Schlumpf bardzo dokładnie wyjaśniła, dlaczego nie będzie ekstradycji Polańskiego. Jak tłumaczyła, strona szwajcarska nie otrzymała protokołu z przesłuchania świadka z lutego 2010 roku. Napisano w nim, "że sędzia orzekający w sprawie w 1977 roku, stwierdził, że 42 dni aresztu w klinice psychiatrycznej w Kalifornii mają być całym wymiarem kary."

W trakcie postępowania adwokat reżysera zwracał uwagę, że protokół ten ma kluczowe znaczenie dla wyjaśnienia stanu faktycznego. Szwajcarzy zwrócili się o uzupełnienie o ten dokument wniosku ekstradycyjnego, ale Amerykanie odmówili. Bez tych dokumentów strona szwajcarska nie mogła podjąć decyzji o ekstradycji. – To jest jedna z przyczyn, zgodnie z konwencją o ekstradycji. Ten protokół był kluczowym elementem – mówiła Widmer-Schlumpf.

Zasada zaufania

Jak mówiła, drugim elementem, który zadecydował o odmowie, była zasada ochrony zaufania [jednostki wobec państwa – red.] zapisana w art. 6 szwajcarskiej konstytucji. W tym wypadku chodziło też o wrażenie, jakie wywoła działanie państwa wobec jednostki.

- W tym wypadku zadaliśmy sobie pytanie, jaki jest interes organów ścigania w tym konkretnym przypadku – wyjaśniała minister sprawiedliwości. Jak zauważyła, Polański niedługo skończy 77 lat, a czyn, o który jest oskarżany zdarzył się 33-lata temu.

Zadecydował dom w Gstaad

Przy wydaniu tej decyzji szwajcarski rząd wspierał się też wcześniejszą decyzją władz zezwalającą na zakup domu w Gstaad. Wtedy było wiadomo o tych zarzutach i wydanie takiej zgody świadczyło o zaufaniu do Romana Polańskiego.

Na tej podstawie Polański mógł oczekiwać od państwa szwajcarskiego przestrzegania prawa i ewentualnej odmowy Amerykanom, jeśli zażądają oni ekstradycji. - Dlatego też zdecydował on się przyjechać do Szwajcarii na festiwal filmowy – mówiła Widmer-Schlumpf.

Długo siedział w areszcie

Oprócz tego minister sprawiedliwości mówiła o wymiarze kary, jaki groziłby reżyserowi w razie wydalenia go do USA. Początkowo sędzia prowadzący sprawę mówił o 50 latach, później wniosek ekstradycyjny został skorygowany do 2 lat - tyle zostało Polańskiemu z kary już nałożonej w USA.

Widmer-Schlumpf podkreślała, że Polański spędził już w areszcie 10 miesięcy, które zostałby mu wliczone w jej poczet.

Oprócz tego wpływ na decyzję miały też zeznania ofiary, która wysyłała do sądu wnioski o umorzeniu postępowania – wyjaśniała szwajcarska minister sprawiedliwości.

Ambasador zrozumiał

Widmer-Schlumpf mówiła także o jej porannej rozmowie z ambasadorem USA w Szwajcarii. Powiedział on, że bardzo cieszyłby się, gdyby Szwajcarzy przystali na ich prośbę, ale wyraził też zrozumienie dla decyzji wymiaru sprawiedliwości.

Jak wyjaśniała, USA nie może odwołać się przed szwajcarskim wymiarem sprawiedliwości od tej decyzji. Amerykański sędzia mógłby domagać się ekstradycji przed organami międzynarodowymi. – Nie zakładam, że to uczynią. My bardzo dokładnie wyjaśniliśmy stan faktyczny – mówiła Widmer-Schlumpf.

Polskie MSZ - zadowolone

Ministerstwo Spraw Zagranicznych z wielkim zadowoleniem przyjęło decyzję Szwajcarii o zwolnieniu polskiego reżysera Romana Polańskiego z aresztu domowego - powiedziała w poniedziałek dziennikarzom wiceminister spraw zagranicznych Grażyna Bernatowicz.

- Znalezione zostało rozwiązanie trudne z punktu widzenia prawnego jak i trudne z punktu widzenia osobistej sytuacji pana Romana Polańskiego - podkreślała Bernatowicz na konferencji prasowej. Jak zapewniła, polskie służby konsularne od samego początku były w kontakcie z reżyserem.

Bernatowicz poinformowała, że szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski podziękował w poniedziałek szefowej szwajcarskiego MSZ Micheline Calmy-Rey za decyzję władz Szwajcarii w sprawie Polańskiego.

Eksperci się mylili

Przed ogłoszeniem decyzji wielu ekspertów twierdziło, że Szwajcarzy nie odmówią Amerykanom wydania reżysera. Już w maju amerykański ekspert prawny, specjalista od ekstradycji Douglas McNabb mówił, że ekstradycja reżysera do Stanów Zjednoczonych jest pewna i może się tylko przeciągnąć, m.in. wskutek prawdopodobnej apelacji jego adwokatów. Z kolei na początku lipca rzecznik szwajcarskiego ministerstwa sprawiedliwości Folco Galli zapowiedział, że wydanie decyzji ws. ekstradycji nie potrwa długo.

Przestępstwo sprzed lat

Roman Polański został aresztowany w Szwajcarii 26 września ubiegłego roku na mocy wniosku wystawionego przez władze USA. Przez jakiś czas przebywał w areszcie, a potem w areszcie domowym w swojej willi w Gstaad. Od czasu zatrzymania władze Szwajcarii rozpatrywały, czy wydać go Stanom Zjednoczonym.

Polański został w 1977 roku uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z 13-letnią wówczas Samanthą Gailey (obecnie Geimer), co w stanie Kalifornia automatycznie jest uznawane za gwałt. Jednak przed ogłoszeniem wyroku potajemnie opuścił Stany Zjednoczone, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków zawartej z nim ugody. Od tego czasu nigdy więcej nie pojawił się w USA - nawet by odebrać Oscara za swój film "Pianista".

Szef polskiej dyplomacji - Radosław Sikorski - ma nadzieję, że teraz Roman Polański wróci do kręcenia filmów (TVN24)
Szef polskiej dyplomacji - Radosław Sikorski - ma nadzieję, że teraz Roman Polański wróci do kręcenia filmów (TVN24)TVN24

Źródło: PAP