Policja w Rimini, która poszukuje czterech sprawców napaści na polskich turystów, skontrolowała we wtorek nad ranem opuszczone odcinki wybrzeża i porzucone budynki - podała włoska agencja prasowa ANSA.
Funkcjonariusze policji i straży miejskiej przeszukali między innymi okolice, w których w nocy z piątku na sobotę doszło do napadu na Polaków, a później na Peruwiańczyka. Weszli do opuszczonego hotelu w tym rejonie.
ANSA pisze, że policja próbuje wywrzeć presję na społeczność Marokańczyków, Tunezyjczyków i Egipcjan, by nakłonić ich do współpracy z organami ścigania i przekazania informacji, które mogą pomóc w śledztwie i poszukiwaniach napastników prawdopodobnie pochodzących z Afryki Północnej.
Z zeznań ofiar i nagrań z kamer monitoringu wynika, że to młodzi ludzie, prawdopodobnie znani już policji. Jak się przypuszcza, są wśród nich handlarze narkotyków i seryjni sprawcy nocnych napadów na turystów przebywających na plażach.
"Mamy trop, jestem pełen nadziei"
Włoski dziennik "Il Giornale" rozmawiał z szefem prokuratury w Rimini Paolo Giovagnolim, który zapewnił, że nie będzie stwarzał żadnych trudności delegacji polskiej prokuratury w czynnościach w Rimini. Zapytany, czy pomoc polskiej prokuratury może być przydatna w śledztwie, Giovagnoli odparł: - W kontaktach z ofiarami na pewno.
Gazeta informuje, że w ostatnich dniach szef prokuratury w Rimini był w kontakcie z polskim resortem sprawiedliwości i warszawską prokuraturą.
Włoskie media przytaczają też słowa prokuratora z Rimini, który odnosząc się do poszukiwań czterech sprawców napadu na Polaków, oświadczył: - Mamy trop, jestem pełen nadziei, policja pracuje dobrze. Uważam, że szybko możemy osiągnąć rezultaty.
Prokurator: plaża nocą jest niebezpieczna
Poszukiwani sprawcy, najprawdopodobniej czterej imigranci z Afryki Północnej, w nocy z piątku na sobotę zgwałcili na plaży w Rimini 26-letnią Polkę, a jej partnera dotkliwie pobili. Obie ofiary przebywają w szpitalu.
- Rimini latem, ze względu na liczbę turystów, przyciąga także tych, którzy chcą popełniać przestępstwa i podążają za nimi - powiedział Giovagnoli, cytowany przez włoską agencję ANSA. Zaznaczył zarazem: - Rzeczywiście jednak, przy całym życiu nocnym, jakie się tu toczy i milionach turystów, także tych, którzy przyjeżdżają się bawić, jest to dość bezpieczne miasto.
Szef miejscowej prokuratury zastrzegł, że ta jego ocena nie dotyczy plaż w godzinach nocnych. To miejsca niebezpieczne, głównie z powodu rabunków - przyznał. - To przestępstwa, które popełniają często cudzoziemcy - dodał.
O częstych kradzieżach na plażach w Rimini prokurator Giovagnoli mówi też w opublikowanym we wtorek wywiadzie dla "Corriere della Sera". Podkreślił, że obowiązujące normy nie ułatwiają walki z tym zjawiskiem, bo - jak wyjaśnił - wprowadzono zasadę umarzania takich spraw w przypadku ich niskiej szkodliwości.
"Trzeba wziąć pod uwagę to, że świat się zmienia"
Jego zdaniem atak na parę Polaków nie oznacza, że Rimini jest niebezpieczne. - Nie widzę powodu do alarmu społecznego. Wydaje mi się, że trzy epizody w ciągu dwóch lat nie mogą być uznane za dowód szczególnie znaczącego zjawiska - oznajmił. - To fakty odosobnione, w sprawie których należy prowadzić dochodzenie i karać ich sprawców.
Dziennik przytoczył statystykę obrazującą skalę napadów na plażach w Rimini. Doszło do 10 takich przypadków w ciągu czterech miesięcy. Ponadto 140 osób aresztowano za handel narkotykami.
Prokurator przyznał, że trudno kontrolować po zmierzchu całe długie wybrzeże. Pytany, czy należy zrezygnować z chodzenia w nocy na plaże, odpowiedział: - Trzeba wziąć pod uwagę to, że świat się zmienia.
Jego zdaniem, nie byłoby rozwiązaniem wprowadzanie całkowitego zakazu wstępu na plaże w nocy. Wystarczy ich lepsze oświetlenie - powiedział Giovagnoli.
Autor: pk\mtom/jb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24