Prezydent Liberii Ellen Johnson Sirleaf, działaczka z czasów wojny domowej w Liberii Leymah Gbowee i działaczka na rzecz demokracji, jemeńska dziennikarka Tawakkul Karman odebrały w Ratuszu w Oslo tegoroczną Pokojową Nagrodę Nobla. Również w sobotę w sztokholmskiej filharmonii nagrody odebrali laureaci w pięciu dziedzinach.
Przewodniczący norweskiego Komitetu Noblowskiego Thorbjoern Jagland wręczył laureatkom złote medale i dyplomy. W przemówieniu zacytował chińskie przysłowie: "kobiety podtrzymują połowę nieba" - powiedział zwracając się do noblistek. - To prawda - dodał. - Kobiety nie muszą być ofiarami, mogą aktywnie działać na rzecz pokoju - podkreślił Jagland.
Przewodniczący przypomniał zasługi laureatek. Noblistki z Liberii, Ellen Johnson Sirleaf i Leymah Gbowee, przyczyniły się do zakończenia wojny domowej i do postępu cywilizacyjnego swojego kraju, a działaczka z Jemenu Tawakkul Karman pokazała, że "islam nie musi eliminować kobiet ze wszystkich sektorów życia społecznego".
"Świat podziwia Norwegię.."
W swoim przemówieniu prezydent Liberii nawiązała do wydarzeń z lipca 2011 roku, kiedy w wyniku zamachu terrorystycznego w Oslo oraz na wyspie Utoya zginęło 77 osób. - Świat podziwia Norwegię i wszystkich obywateli tego kraju. Przekazuję wyrazy współczucia i szacunku - powiedziała noblistka. Publiczność zareagowała burzą oklasków. Leymah Gbowee powiedziała, że jest dumna z faktu, że "jej kraj dotychczas znany z dzieci-żołnierzy, teraz kojarzony będzie z kobietami, które zawarły pokój".
Noblistka z Jemenu Tawakkul Karman, aby dotrzeć ze swoim przesłaniem do obywateli krajów arabskich, zdecydowała się wygłosić przemówienie w języku arabskim, a nie po angielsku. - Czy jesteście gotowi? - zwróciła się na wstępie po angielsku do publiczności. W mocnym przemówieniu powiedziała, że czuje głębokie rozczarowanie brakiem poparcia ze strony Zachodu dla rewolucji młodych ludzi w Jemenie. - To sprawa, która powinna poruszyć międzynarodowe sumienie - powiedziała noblistka.
W uroczystości uczestniczyło około tysiąca gości. Oprócz norweskiej rodziny królewskiej na widowni zasiedli m.in. była prezydent Chile Michelle Bachelet oraz sekretarz generalny Ligi Państw Arabskich Amr Musa. Wśród publiczności powiewały flagi Liberii.
Komitet Noblowski w Oslo przyznał pokojowego Nobla trzem kobietom za "walkę bez przemocy na rzecz bezpieczeństwa kobiet i ich prawa do pełnego udziału w procesie budowania pokoju" na świecie. "Nie możemy osiągnąć demokracji i trwałego pokoju w świecie, dopóki kobiety nie otrzymają takich samych możliwości jak mężczyźni, aby wpływać na rozwój wydarzeń we wszystkich dziedzinach życia społecznego" - wyjaśnił Komitet Noblowski
Noble w innych dziedzinach
Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii odebrali: Amerykanin Bruce Beutler, Francuz Jules Hoffmann oraz w imieniu zmarłego Kanadyjczyka Ralpha Steinmana jego żona Claudia, której dłoń wyjątkowo długo ściskał król Szwecji. Największą owacją licząca 1570 osób publiczność nagrodziła laureata literackiego Nobla, Szweda Tomasa Transtroemera. Sparaliżowanego poetę, poruszającego się na wózku inwalidzkim, prowadził członek Akademii Szwedzkiej Kjell Espmark.
Nagrodę w dziedzinie fizyki otrzymali: Amerykanin Saul Perlmutter, Brian P. Schmidt z Australii i Adam G. Riess ze Stanów Zjednoczonych, a Nobla w dziedzinie chemii obywatel Izraela Dan Shechtman.
Podczas tej samej uroczystości w Sztokholmie wręczono również przyznawaną przez Szwedzki Bank Narodowy Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii. Wyróżnienie to przypadło Amerykanom: Thomasowi Sargentowi i Christopherowi Simsowi.
Ceremonię próbowały zakłócić manifestacje skrajnie prawicowych organizacji młodzieżowych, które odbyły się w tym roku wyjątkowo w dniu ceremonii wręczenia nagród Nobla. Jak stwierdził dyrektor Fundacji Noblowskiej Lars Heikensten miało to na celu "zwrócenie na siebie uwagi". Na znak protestu kontrdemonstracje przeprowadziły organizacje lewicowe. Sztokholmska policja zatrzymała 15 osób.
\\mtom
Źródło: PAP