Burmistrz Kandaharu, stolicy południowej prowincji Afganistanu, zginął w ataku bombowym przeprowadzonym przez zamachowca-samobójcę. Do ataku przyznali się talibowie.
Ghulam Haidar Hamidi poniósł śmierć, kiedy zamachowiec zdetonował w jego pobliżu ładunki wybuchowe, które miał ukryte w swym turbanie. W zamachu zginęło również kilka innych osób.
Do ataku doszło w chwili, gdy burmistrz rozmawiał grupą interesantów na dziedzińcu ratusza. Rozmowa dotyczyła sporu o ziemię. Burmistrz kazał wyburzyć domy zbudowane - według niego - nielegalnie, a podczas wyburzania domów we wtorek zginęło dwoje dzieci. Świadkowie twierdzą, że w pewnej chwili jeden z uczestników spotkania podszedł do burmistrza i zdetonował ładunki wybuchowe.
Do ataku przyznali się talibowie. Ich przedstawiciel powiedział w środę, że zamach był zemstą za śmierć dwójki dzieci. "Burmistrz Hamidi (...) został zabity w samobójczym zamachu przeprowadzonym przez jednego z naszych fedainów w Kandaharze" - poinformowali talibowie w wiadomości rozesłanej do mediów.
Hamidi zginął zaledwie dwa tygodnie po tym jak w Kandaharze, uważanym za kolebkę afgańskich talibów, zamordowany został przyrodni brat prezydenta kraju Hamida Karzaja, Ahmad Wali Karzaj, uważany za jednego z najbardziej wpływowych ludzi na południu Afganistanu. Hamidi był wymieniany jako polityk, który mógłby zająć miejsce brata prezydenta.
Źródło: PAP