Choć Kościół surowo tego zakazuje - mieszkańcy Filipin nie słuchają. Od ponad 50 lat w Wielki Piątek na wyspie Papanga Filipińczycy biczują się i pozwalają ukrzyżować - jak mówią, by poczuć cierpienie Jezusa.
W tym roku ukrzyżowaniu poddało się około 20 osób, w tym 15-letni chłopiec i 18-letnia dziewczyna.
W upalny dzień w wiosce Cutud, 80 km na północ od stolicy Filipin Manili, ukrzyżowania zgromadziły tysiące widzów. Gwoździe, którymi przebijane są stopy i dłonie ochotników, są długości ołówka i ceremonia przebiega wśród krzyków bólu.
Tradycja i turystyka
Od lat 60. misterium w Cutud z miejscowej tradycji zmieniło się w atrakcję turystyczną szeroko opisywaną przez media. Ukrzyżowania zaczęto też urządzać w innych częściach Filipin. Krwawy obyczaj przyciąga też cudzoziemców - w minionych latach ukrzyżowaniu poddała się belgijska zakonnica oraz pewien Japończyk.
Misterium ma spektakularny przebieg. Na kilka godzin przed przybiciem do krzyży półnadzy ochotnicy ubrani w kaptury biczują się bambusowymi prętami i kijami wysadzanymi kawałkami szkła. Jednak atmosfera jest świąteczna - sprzedawane jest piwo, lody, a nawet pamiątkowe bicze. Prominentni goście mogą oglądać ukrzyżowanie ze specjalnych platform widokowych.
Kościół katolicki, którego wyznawcami jest około 80 procent z prawie 90 mln Filipińczyków, krytykuje krwawą tradycję jako wypaczenie wiary.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24