Duży statek wydobywczy Kulluk, który ostatniego dnia 2012 roku został wyrzucony przez potężny sztorm na skały Alaski, znów pływa. Jednostkę udało się przeholować do bezpiecznej zatoki.
Kulluka podniesiono ze skał w niedzielną noc czasu lokalnego i po kilkunastu godzinach holowania dociągnięto do odległej o 50 kilometrów zatoki Kiliuda.
Udany ratunek Statek zakotwiczony w miejscu osłoniętym od kapryśnego północnego Pacyfiku, ma zostać teraz dokładnie przebadany. Kulluk spędził tydzień wyrzucony na brzeg małej wysepki tuż obok większej wyspy Kodiak. Przez kilka dni wysokie fale uderzały w statek i miotały nim o dno, teraz trzeba więc sprawdzić, czy nie doszło do żadnych uszkodzeń, które mogłyby zagrozić Kullukowi podczas holowania do najbliższej dużej stoczni w Seattle. Póki co stwierdzono, iż nie doszło do rozszczelnienia i wycieku z zbiorników paliwa, w których jest około pół miliona litrów materiałów ropopochodnych. Stwierdzono jedynie jeden przeciek i zalanie części pomieszczeń. Cena ropy W operacji ratunkowej bierze udział 630 osób, kilkanaście statków i śmigłowce wojska oraz straży wybrzeża. Znaczne siły zaangażowano z obawy o ewentualny wyciek paliwa i skażenie dziewiczego wybrzeża Alaski. Za całą akcję ratunkową zapłaci Shell, właściciel Kulluka. Koncern wykorzystuje jednostkę do pierwszych próbnych wierceń na wodach wokół Alaski, mających pomóc w znalezieniu dużych złóż ropy i gazu.
Autor: mk//bgr / Źródło: Reuters