Granat hukowy, rzucony w trakcie akcji oddziału antynarkotykowego, wylądował w łóżeczku dziecka, w bliskiej odległości od jego twarzy. 19-miesięczne dziecko walczy o życie. Do tragicznej w skutkach pomyłki doszło na przedmieściach Atlanty w amerykańskim stanie Georgia. Wzburzeni mieszkańcy wyszli z protestem na ulice.
Oddział antynarkotykowy, który ruszył do akcji, zdecydował się na przewidzianą przez prawo stanowe interwencję "bez pukania"( tzw. "no-knock" warrant).
Granat hukowy wybuchł w łóżeczku
By zaskoczyć ludzi przebywających w środku budynku, jeden z policjantów wrzucił przez okno granat hukowy. Ten wylądował w łóżeczku 19-miesięcznego dziecka i wybuchł blisko jego twarzy.
Chłopczyk z poważnymi poparzeniami trafił do szpitala i walczy w nim o życie.
Oburzenie okolicznych mieszkańców wywołał fakt, że lokalne biuro FBI, odpowiedzialne za dostarczenie do wydziału antynarkotykowego informacji, jakie usprawiedliwiły przeprowadzenie akcji, uznało ją za "dobrze przeprowadzoną" i "nie znalazło uchybień" po szybkim, wewnętrznym śledztwie.
Najprawdopodobniej policja nie znalazła w domu narkotyków, których szukała, bo z reguły - jeżeli tak się dzieje - dość szybko o tym informuje.
Autor: adso//rzw / Źródło: Washington Post, CNN