W minionym tygodniu prezydent Xi Jinping odwiedził dwa wyspiarskie państewka – Malediwy i Sri Lankę. Te niepozorne wizyty mówią sporo o strategicznej rywalizacji Chin z USA i Indiami.
Chiński prezydent po raz pierwszy w historii złożył wizytę na Malediwach, małych wyspach na Oceanie Indyjskim, których jedynym towarem eksportowym są owoce morza. Podobnie jak Sri Lanka, wyspy te leżą jednak na trasie niezwykle ważnego morskiego szlaku handlowego, wiodącego z bogatych w surowce naturalne państw Zatoki Perskiej do wybrzeży Chin. Od bezpieczeństwa tego szlaku uzależniona jest chińska gospodarka, która zwyczajnie stanie w miejscu, jeśli zakłócone zostaną dostawy ropy naftowej. Świadom tego chiński rząd stara się więc sam zadbać o jego wygodę i bezpieczeństwo.
Prawdziwi przyjaciele
Podczas wizyt na Malediwach i Sri Lance Xi Jinping określił je mianem "prawdziwych przyjaciół i partnerów". Gospodarze odwdzięczyli mu się, wyrażając chęć współtworzenia zapowiadanego przez Chiny "nowego jedwabnego szlaku" - morskiej trasy, która prowadzić będzie nie tylko do krajów arabskich, ale aż do Europy. Podobnie jak historyczny poprzednik, trasa ta ma sprzyjać ożywieniu wymiany handlowej i współpracy pomiędzy Chinami i Europą.
Aby szlak ten powstał, Chiny potrzebują przychylności państw leżących na jego trasie. W tym po części tkwi tajemnica utrzymywania dobrych relacji z takimi państwami jak maleńkie Malediwy czy Sri Lanka, niestabilne politycznie Bangladesz i Pakistan, czy też izolująca się od świata Birma. Pekin nie tylko poświęca czas na wzajemne wizyty na wysokim szczeblu, ale też nie szczędzi pieniędzy na rozwój infrastruktury portowej i lotniczej we wszystkich wymienionych państwach.
Chińskie otaczanie Indii
Aby planowany szlak mógł funkcjonować, konieczne jest też zapewnienie jego bezpieczeństwa. Z tego powodu na Oceanie Indyjskim coraz częściej pojawiają się okręty intensywnie modernizowanej chińskiej marynarki, a w strategicznie położonych punktach powstają chińskie instalacje wojskowe (radary) lub instalacje cywilne o potencjalnym znaczeniu wojskowym (porty głębokomorskie, lotniska).
Działania te wyraźnie niepokoją jednak Indie, uważające cały Ocean Indyjski, przez który ma przebiegać „morski jedwabny szlak”, za swoją wyłączną strefę wpływów. Nie da się bowiem ukryć, że chiński szlak nie tylko nie uwzględnia Indii, ale wprost uderza w ich poczucie bezpieczeństwa. Zwiększając swoje zaangażowanie na Oceanie Indyjskim, Pekin kwestionuje indyjską dominację w tym regionie, a wizyty w takich państwach jak Malediwy i Sri Lanka są elementem rywalizacji o wpływy.
Atmosferę między Indiami a Chinami, w przeddzień wizyty Xi w Delhi, dodatkowo zepsuł kilkudniowy incydent na spornej granicy w Himalajach, gdzie ponad 200 chińskich żołnierzy miało naruszyć indyjską granicę. Incydenty takie jak ten zdarzają się co roku i przypominają o utrzymującym się napięciu oraz braku zaufania pomiędzy Indiami i Chinami. Ale naruszenie granicy tuż przed pełną ciepłych słów i wielkich oczekiwań wizytą Xi Jinpinga w Indiach mogły być swego rodzaju "straszakiem", wskazującym, że Chiny gotowe są na zaostrzenie relacji z Indiami, jeśli te zdecydują się prowadzić antychińską politykę.
Kij czy marchewka?
Obawy o udział w budowaniu antychińskiej koalicji bez wątpienia podgrzewane są przez zagraniczne wizyty składane przez indyjskiego premiera. Dwa tygodnie temu wrócił on z Japonii, a już niedługo odwiedzi Stany Zjednoczone. Domysły na temat zacieśnienia współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa przez te trzy państwa pojawiają się od kilku lat, a ich potwierdzenie byłoby dla Pekinu bardzo niebezpieczne, stąd możliwa decyzja o użyciu przez Chiny straszaka w postaci incydentu na granicy.
Z drugiej strony, trudno wyobrazić sobie antychińską koalicję państw, dla których Chiny są najważniejszym partnerem gospodarczym (dla USA drugim partnerem, po Kanadzie). Ze względu na współpracę gospodarczą zwiększanie napięcia w relacjach chińsko-indyjskich ponad utrzymywany obecnie poziom nie leży więc w interesie ani Pekinu, ani Delhi, ani wyspiarskich państw na Oceanie Indyjskim. Xi Jinping bez wątpienia musi o tym pamiętać, gdy u indyjskich wybrzeży ogłasza budowanie "morskiego jedwabnego szlaku".
Autor: Maciej Michałek//rzw / Źródło: tvn24