Nowy Jork - miasto wielkich wieżowców, gigantycznych możliwości i... malutkich pluskiew. Całe miasto się drapie i narzeka na pogryzienia.
Pluskwy są wszędzie - w brudnych mieszkaniach i drogich restauracjach. Wpływają na komfort życia Amerykanów, nawet na ich stosunki towarzysko-społeczne. - Rozmawiałem ze znajomym. Powiedział mi, że u niego są pluskwy. Czuł się plugawo, jakby miał jakąś chorobę weneryczną - mówi jeden z mieszkańców Nowego Jorku.
"Lubią nas podgryzać"
Najbardziej narzekają nowojorczycy, ale plaga rozniosła się po też po innych amerykańskich stanach. Powód? Pluskwy najbardziej lubią wzbudzać obrzydzenie, ale uwielbiają też podróżować. - Są jak autostopowicze, podróżują na naszych ciałach i przedmiotach - tłumaczy Missy Hendriksen, ekspert ds. zwalczania szkodników.
Upatrzyły sobie przede wszystkim łóżka - tam mają ciepło i blisko do człowieka, którego lubią podgryzać. Dermatolodzy jednak uspokajają. Pluskwy chorób raczej nie przenoszą, choć mogą swoim ugryzieniem wywołać reakcje alergiczne.
- Zmiany, które przypominają pokrzywkę, swędzą, są zaczerwienione, to niepokoi i jest uciążliwe - wyjaśnia dr Katarzyna Turek-Urasinska, dermatolog.
Czas na karaluchy
Walka z pluskwami jest niełatwa. Wymaga przynajmniej dwóch wizyt specjalistów, którzy w odstępie dwóch tygodni spryskają mieszkanie specjalnym środkiem.
Nowy Jork walczy z pluskwami, jak może. Eksperci przewidują, że plaga potrwa kilka miesięcy - pluskwa prawdopodobnie nie zdąży więc zająć miejsca karalucha, który - jak mówi legenda polskiego jazzu i mieszkaniec Nowego Jorku Michał Urbaniak - od lat jest nieodłącznym elementem nowojorskiego krajobrazu.
- Ktoś kiedyś powiedział, że gdyby wypędzić karaluchy z tych wszystkich budynków, to by się cale miasto zawaliło - mówi muzyk.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24