Peremoha pod Kijowem. Kobieta o rosyjskich żołnierzach: obiecali spokojną ewakuację, zaczęli do nas strzelać

Źródło:
PAP
Rosjanie ostrzelali dworzec w Kramatorsku, gdzie cywile oczekiwali na ewakuację (nagranie z 8 kwietnia 2022)
Rosjanie ostrzelali dworzec w Kramatorsku, gdzie cywile oczekiwali na ewakuację (nagranie z 8 kwietnia 2022)Instagram/zelenskiy_official
wideo 2/4
Rosjanie ostrzelali dworzec w Kramatorsku, gdzie cywile oczekiwali na ewakuacjęInstagram/zelenskiy_official

Rosjanie okupujący przez długi czas wieś Peremoha pod Kijowem obiecali cywilom bezpieczną ewakuację, ale złamali słowo. Jak tylko 20-osobowa grupa ruszyła, zaczęli ją ostrzeliwać - opowiada Inna, która w tej tragedii straciła 13-letniego syna. Został zamordowany. Mama pochowała go przy krzaku maliny.

- Umówiliśmy się z okupantami i pozwolili nam wyjechać ze wsi. Machali rękami na pożegnanie. A potem zobaczyłam rakietę – opowiada w telewizji Nastojaszczeje Wriemia Ukrainka o imieniu Inna. Jej trzynastoletni syn i sześć innych osób zginęło w trakcie próby ewakuacji spod Kijowa.

13-letni syn Inny został zabity, gdy kobieta wraz z dziećmi próbowała wyjechać z okupowanej wsi Peremoha – relacjonuje w reportażu z wyzwolonej wsi internetowa telewizja Nastojaszczeje Wriemia, prowadzona przez Radio Wolna Europa.

Ukraina walczy 53. dobę. Relacja tvn24.pl >>>

W reportażu Inna opowiada, że wraz z dziećmi ukrywała się u krewnych w Peremosze, licząc, że nie dojdą tam rosyjskie wojska. Tak się jednak nie stało, a gdy siły przeciwnika zajęły wieś, kobieta wraz z rodziną ukrywała się w piwnicy w domu krewnych. Obawiając się o życie, kobieta postanowiła podjąć próbę opuszczenia okupowanego miasta. Wieś znalazła się na linii frontu, a - według relacji mieszkańców - Rosjanie zabijali w mieście cywilów.

- Baliśmy się, ale słyszeliśmy, że ludzie wyjeżdżają ze wsi i postanowiliśmy spróbować. (…) Na każdym etapie umawialiśmy się z okupantami, prosiliśmy, żeby nas wypuścili – opowiadała Inna.

Próbę ewakuacji podjęło ok. 20 osób w pięciu samochodach. - Rosjanie postawili warunki: mamy jechać polną drogą, bo na asfaltowej stała rosyjska kolumna – mówiła kobieta. Ludzie mieli iść pieszo obok samochodów.

Na ostatnim posterunku Rosjanie pozwolili samochodom przejechać przez główną drogę, a potem "machali im z transporterów".

Gdy samochody wjechały na pole i ludzie wsiedli do nich, rozpoczął się ostrzał. - Otworzyliśmy drzwi i rzuciliśmy się na ziemię. Czołgałam się po polu, ciągnąc za sobą trzyletniego syna za kaptur – relacjonowała Inna.

Jej starszy syn był w drugim samochodzie. Zginął, podobnie jak sześć innych osób.

Prokuratura obwodu kijowskiego, opisując kilka dni temu podobną sytuację, w której zabity został m.in. trzynastoletni chłopiec, podaje, że podczas ostrzału ewakuujących się ze wsi Peremoha samochodów cywilnych zginęły cztery osoby.

Mieszkańcom nie udało się wyjechać ze wsi – powrócili do niej, a później zabrali z pola ciała zabitych. Trzynastoletniego Jeliseja pochowano najpierw na podwórku - "przy krzaku maliny". Później, po wyzwoleniu wsi przez wojska ukraińskie, jego ciało ekshumowano i ponownie pochowano w rodzinnych Browarach.

Autorka/Autor:adso

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: