Pęknięta prezerwatywa i seks bez zabezpieczenia


Dziennik "Guardian" dotarł do policyjnych protokołów przesłuchań dwóch Szwedek, które oskarżyły o gwałt założyciela portalu Wikileaks Juliana Assange'a. Jak zaznaczają jego obrońcy, wynika z nich, że obie kobiety dobrowolnie utrzymywały z nim kontakty. Australijczyk oczekuje w Wielkiej Brytanii na proces ekstradycyjny do Szwecji.

Oskarżenia dotyczą okresu między 10 a 20 sierpnia tego roku. Z ich powodu sąd w Sztokholmie wydał międzynarodowy nakaz aresztowania założyciela portalu Wikileaks. Sam Assange nie miał okazji zapoznać się z dokumentami.

Pęknięte zabezpieczenie

Pierwsza z kobiet, określana jako "Panna A.", zaaranżowała przyjazd założyciela Wikileaks do Sztokholmu i gościła go w swoim mieszkaniu, wydała też przyjęcie dla niego. Jak opowiadała szwedzkiej policji, 13 sierpnia doszło między nimi do zbliżenia. Za jej namową Assange zgodził się założyć prezerwatywę, ale według niej "miał z nią coś zrobić", co spowodowało, że pękła.

Przesłuchiwany w tej sprawie przez sztokholmską policję Assange twierdził, że przez cały następny tydzień spał w łóżku "A.", która nigdy nie wspomniała o sprawie. A. jednak skarżyła się przyjaciółkom na seks bez zabezpieczenia i gwałtowność Assange'a.

Drugą z kobiet, "Pannę W.", Assange spotkał na seminarium zorganizowanym przez szwedzkiego koordynatora Wikileaks. 16 sierpnia "W." zaprosiła go do siebie. Jak twierdzi kobieta, po wspólnej nocy Assange wykorzystał to, że była jeszcze nie całkiem rozbudzona i nie założył prezerwatywy przy kolejnym zbliżeniu. "W." bała się zarażenia chorobą weneryczną i nalegała, by Australijczyk się przebadał.

Szantaż czy prośba?

20 sierpnia "W." skontaktowała się z "A.", przesyłając jej SMS-a z prośbą o pomoc w odnalezieniu Assange'a. Obie kobiety umówiły się na spotkanie. "A." chciała skłonić Assange'a, by się poddał badaniom na chorobę weneryczną, grożąc skargą na policji.

Assange najpierw odmówił, uznając to za szantaż. W końcu się zdecydował, ale obie kobiety poszły już na policję, gdzie dowiedziały się, że nie mogą zwyczajnie nakazać Assange'owi, by się poddał badaniom, a ich zeznania muszą być przekazane prokuraturze. Tego samego wieczoru cała sprawa wyciekła do szwedzkiej gazety "Expressen".

Pytany o reakcję Assange uznał zarzuty za "chwyt poniżej pasa" i nie wykluczył, że mogą być elementem amerykańskich zabiegów zdyskredytowania Wikileaks, przed którymi otrzymał ostrzeżenie jeszcze w 2008 roku.

Ucieczka przed oskarżeniem

39-letni Australijczyk wyjechał ze Szwecji z końcem września i nie wrócił na wyznaczony mu przez szwedzką prokuraturę termin przesłuchania 14 października. Koordynator szwedzkiej grupy Wikileaks powiedział "Guardianowi", że zna obie kobiety i że nie są to "agentki CIA w mini-spódniczkach". - To jest normalne policyjne dochodzenie. Pozwólmy policji ustalić, co się właściwie zdarzyło - zaapelował.

Obrońcy Assange'a wskazują na brak logiki w relacjach obu kobiet, z których wynika, że utrzymywały kontakty z Australijczykiem za obopólną zgodą. Adwokat Assange'a Mark Stephens poproszony o komentarz do dokumentów widzianych przez "Guardiana" powiedział, że zarzuty są "niewiarygodne i zwrócił uwagę, że starszy rangą szwedzki prokurator oddalił je jako niekwalifikujące się do dalszego postępowania". Wskazał też na dwie wiadomości, jakie A. zamieściła na Twitterze, które podważają jej zeznania na policji.

Assange został zatrzymany na początku grudnia w Londynie. Sąd postanowił zwolnić go 16 grudnia za kaucją. Postępowanie o ekstradycję ma się rozpocząć w styczniu lub w lutym.

Źródło: PAP, tvn24.pl