Joachim Gauck, były szef Urzędu ds. Akt Stasi i działacz opozycji w NRD, został przedstawiony jako kandydat niemieckiej opozycji na nowego prezydenta. Dzień wcześniej rządząca koalicja zaprezentowała swojego kandydata, Christiana Wulffa, chadeckiego premier Dolnej Saksonii.
Przedterminowe wybory są konieczne, ponieważ w poniedziałek nieoczekiwanie z urzędu ustąpił Horst Koehler. Prezydent był oburzony krytyką, jaką wywołała jego wypowiedź, w której powiązał on udział Bundeswehry w misjach zagranicznych z potrzebą ochrony interesów gospodarczych Niemiec.
"Ponadpartyjny" kandydat opozycji
Jak powiedział Sigmar Gabriel - szef opozycyjnej partii SPD, Joachim Gauck - w przeciwieństwie do Wulffa - jest kandydatem ponadpartyjnym. - To adwokat demokracji i wolnościowych tradycji - podkreślił szef socjaldemorkatów. Dodał, że urząd prezydenta federalnego należy uwolnić z kontekstu walk politycznych i partyjnych.
Gauck powiedział, że jest wdzięczny za nominację. Jak mówił, chce ludziom dodać odwagi w trudnych czasach. - Nigdy wobec żadnego kryzysu strach nie może być kompasem w życiu - podkreślił, krytykując "zachodnioeuropejską mentalność zmartwień".
Jego kandydatura ma w dużym stopniu symboliczne znaczenie; rządząca koalicja chadecko-liberalna dysponuje bowiem absolutną większością w Zgromadzeniu Federalnym, które 30 czerwca dokona wyboru prezydenta Niemiec. Poparcia Gauckowi nie udzieli też trzecia partia opozycyjna, postkomunistyczna partia Lewica, która zamierza wystawić własnego kandydata na prezydenta.
Kariera opozycjonisty
Pochodzący z Rostocku 70-letni Joachim Gauck jest pastorem, w 1989 roku był jednym z założycieli organizacji Neues Forum, antykomunistycznej opozycji w NRD i posłem w wyłonionej w pierwszych wolnych wyborach Izbie Ludowej.
W latach 1990-2000 pełnił funkcję pełnomocnika federalnego ds. akt komunistycznego Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwa (Stasi); kierowaną przez niego instytucję nazywano powszechnie Urzędem Gaucka.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA