Po podliczeniu 99 proc. głosów w Galicji i 100 proc. w Kraju Basków niedzielne wybory regionalne w tym pierwszym, tradycyjnie prawicowym regionie wygrała konserwatywna Partia Ludowa premiera Hiszpanii Mariano Rajoya, natomiast w drugim – nacjonalistyczna PNV.
W Galicji, z której pochodzi premier Hiszpanii i zarazem lider konserwatywnej Partii Ludowej (PP) Mariano Rajoy, jego ugrupowanie uzyskało 41 mandatów w 75-osobowym parlamencie regionalnym. Oznacza to, że PP nadal utrzyma absolutną większość w parlamencie. Wyniki głosowania wskazują też na osłabienie znaczenia opozycyjnej Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) w Galicji, która została zepchnięta na trzecią pozycję przez "En Marea" – lokalne odgałęzienie nowej, radykalnej lewicy - Podemos (Możemy).
Muszą szukać koalicjanta
W Kraju Basków zwyciężczynią wyborów została tradycyjnie Baskijska Partia Nacjonalistyczna (PNV). Straciła ona wprawdzie nieco w porównaniu z głosowaniem z 2012 roku, ale zdobyła 29 miejsc w 75-osobowym parlamencie regionalnym. Komentatorzy wskazują, że PNV będzie musiała poszukać koalicyjnego partnera. Na drugim miejscu po PNV w baskijskich wyborach uplasowała się lewicowa EH Bildu, czyli "Jedność Kraju Basków" (Euskal Herria Bildu), która podobnie jak prawica z PNV opowiada się za całkowitą niepodległością regionu. EH Bildu zdobyła 17 mandatów w lokalnym parlamencie. Z kolei stanowiąca baskijską odnogę radykalnej lewicy Podemos (Możemy) – partia Elkarrekin-Podemos zdobyła w wyniku niedzielnego głosowania 11 głosów. Partia ta po raz pierwszy uzyska swą reprezentację parlamentarną. Warto dodać, że Elkarrekin-Podemos również opowiada się za prawem do samostanowienia i niepodległością Kraju Basków.
Nadzieja na wyjście z impasu
Agencja AFP zwraca uwagę na porażkę w obu głosowaniach regionalnych opozycyjnej Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE), która poniosła znaczne straty w porównaniu z 2012 rokiem, tracąc wpływy na rzecz "Podemos (Możemy)". Osłabienie PSOE i utrzymanie dotychczasowej pozycji przez PP w wyborach regionalnych stwarza zarazem jakąś nadzieję na wyjście z dotychczasowego impasu, który uniemożliwiał przez sześć miesięcy, po czerwcowych wyborach parlamentarnych, utworzenie nowego rządu – pisze AFP. Partie powinny się porozumieć w tej sprawie do 31 października. "Jeśli tak się nie stanie, Hiszpanię czekają trzecie w tym roku wyboru do parlamentu, co byłoby historycznym rekordem" – podsumowuje AFP.
Autor: dasz/ja / Źródło: tvn24.pl, PAP