Premier Papui-Nowej Gwinei Peter O'Neill podał się do dymisji po utracie poparcia większości w parlamencie w rezultacie długotrwałego kryzysu politycznego.
O'Neill, który swoje stanowisko pełni od 2011 roku, zapowiedział rezygnację na niedzielnej konferencji prasowej. W środę poinformował na forum parlamentu, że złożył rezygnację na ręce gubernatora generalnego Boba Dadae, przedstawiciela formalnej głowy państwa, czyli brytyjskiej królowej Elżbiety II.
- Zaszczytem było służyć temu narodowi i prowadzić go przez prawie osiem lat. Podczas kadencji dokonaliśmy znacznych osiągnięć dzięki programowi politycznemu, który niemal zmienił kraj - powiedział.
O'Neill mówił, że jego partia dostała mandat zaufania od obywateli w 2011 roku, aby utworzyć rząd, jednak "niestety politycy w Papui-Nowej Gwinei rozegrali to w inny sposób". Polityk zaznaczył, że dla stabilności i podbudowania zaufania w społeczeństwie "ważne jest, że oddaje swoje stanowisko, aby wszyscy mogli zrobić krok do przodu".
Ustąpienie ma pomóc w odzyskaniu stabilności w kraju
Decyzja premiera spotkała się z aplauzem deputowanych, którzy odroczyli obrady do czwartku, kiedy mają zająć się wyborem jego następcy.
Szef rządu został zmuszony do ustąpienia po serii rezygnacji członków jego gabinetu, którzy zarzucali mu, że uboga ludność praktycznie nie ma udziału w zyskach z eksploatacji i eksportu surowców.
Okresy niestabilności politycznej są w Papui Nowej Gwinei częstym zjawiskiem. Kraj, zajmujący wschodnią część wyspy Nowa Gwinea, jest ubogi, jednak obfituje w zasoby cennych bogactw naturalnych, w tym surowce energetyczne. Dlatego też rozwój sytuacji politycznej jest pilnie śledzony przez światowe koncerny, takie jak Total czy Exxon Mobil.
Autor: akw\mtom / Źródło: The Guardian, PAP