Grecki premier Jeorjos Papandreu uzyskał w parlamentarnym głosowaniu w nocy z piątku na sobotę wotum zaufania dla swojego gabinetu i zaapelował do opozycji o utworzenie nowego koalicyjnego rządu. Według niego tylko szerokie porozumienie pomoże przetrwać krajowi. Lider największej opozycyjnej partii Nowa Demokracja Antonis Samaras odrzuca jednak tę propozycję i wzywa do natychmiastowego rozpisania wyborów parlamentarnych.
W nocnym głosowaniu w greckim parlamencie za udzieleniem wotum zaufania byli wszyscy deputowani socjalistycznej partii PASOK. Papandreu uzyskał 153 głosy w 300-osobowym parlamencie. Przewodniczący parlamentu oświadczył po głosowaniu, że PASOK zwiększyła większość parlamentarną o jeden mandat, ponieważ do klubu powróciła deputowana, która w ubiegłym miesiącu została z niego usunięta, gdy zagłosowała przeciwko części rządowego planu oszczędności.
Premier spotka się z prezydentem
Już uzgodniono, że dziś w południe premier spotka się z prezydentem Karolosem Papuliasem, by rozpocząć rozmowy o utworzeniu tymczasowego rządu z udziałem opozycji. Uzgodniony ma zostać nie tylko skład nowego koalicyjnego gabinetu, ale także kandydatura szefa rządu.
Jeszcze przed głosowaniem minister finansów Ewangelos Wenizelos, typowany na następcę Papandreu, mówił, że zadaniem tymczasowego greckiego rządu będzie zaaprobowanie międzynarodowego planu ratunkowego. - Szerszy rząd koalicyjny, który ma powstać, musi odzyskać międzynarodową wiarygodność kraju i zapewnić jak najszybsze pozyskanie 30 miliardów euro na rekapitalizację greckich banków - powiedział. Dodał, że nowy rząd pracowałby do końca lutego. Wśród zadań rządu wymienił także m.in. przyjęcie budżetu i zakończenie rozmów o udziale sektora prywatnego w redukcji greckiego zadłużenia.
Nieoficjalnie mówi się, że Wenizelos porozumiał się już z częścią mniejszych partii opozycyjnych w sprawie formowania nowego gabinetu. Poparcia ma mu udzielić m.in. prawicowa partia LAOS dysponująca 16 głosami.
"Ostatnią rzeczą, o którą dbam, jest moje stanowisko"
Na formowanie koalicyjnego rządu nie zgadza się jednak największa partia pozycyjna - licząca 85 parlamentarzystów Nowa Demokracja, która domaga się rozpisania natychmiastowych wyborów. Jeszcze przed głosowaniem Papandreu przekonywał z parlamentarnej mównicy, że wcześniejsze wybory byłyby dla kraju "katastrofą", która stanowiłaby zagrożenie dla realizacji planów redukcji zadłużenia Grecji, a także stawiałaby pod znakiem zapytania otrzymanie międzynarodowej pomocy.
Premier oświadczył, że już od soboty jest skłonny prowadzić rozmowy międzypartyjne na temat powołania rządu tymczasowego opartego na szerokiej koalicji, który miałby zaakceptować międzynarodowy plan pomocy. Podkreślił, że jest gotowy ustąpić ze stanowiska.
- Ostatnią rzeczą, o którą dbam, jest moje stanowisko - zaznaczył Papandreu i dodał: - Nigdy nie myślałem o polityce jako o zawodzie.
Niepewność
Na kilka godzin przed głosowaniem Costas Panagopoulos z ośrodka sondażowego Alco mówił: - To pierwsze głosowanie nad wotum zaufania od wielu, wielu lat, kiedy nie możemy przewidzieć, co stanie się w parlamencie. Ostatnie 48 godzin obfitowało w szereg zaskakujących zwrotów akcji:
Czwartek
W czwartek wieczorem na spotkaniu rządu Papandreu miał usłyszeć od partyjnych kolegów, że ostatni raz dostaje poparcie w głosowaniu, ale w zamian otworzy drogę dla rządu koalicyjnego i potem sam poda się do dymisji.
Natomiast lider opozycyjnej Nowej Demokracji Antonis Samaras wycofał sprzeciw dla przyjęcia drugiego pakietu pomocy, pod warunkiem, że powstanie rząd koalicyjny, który w 6 tygodni doprowadzi do nowych wyborów. Papandreu twierdził, że zmiana stanowiska opozycji była możliwa dzięki "postraszeniu" ideą referendum i widmem bankructwa.
Piątek
Greckie Ministerstwo Finansów poinformowało UE, że nie będzie referendum ws. pakietu ratunkowego. Pod silnym naciskiem europejskich przywódców, rząd wycofał się z przedstawionego kilka dni temu zaskakującego planu.
Sygnały płynące w ciągu całego dnia z szeregów PASOK i z rządu wskazywały, że partia poprze rząd w głosowaniu. Wiele jednak wskazywało, że bez względu na wynik Papandreu i tak będzie musiał ustąpić, choć może dopiero po wynegocjowaniu porozumienia koalicyjnego. Gorączkowo liczono "szable" w parlamencie.
Atmosferę niepewności ilustrowały tytuły greckich gazet. "Wszystko jest możliwe" - pisał prorządowy ateński dziennik "Ethnos". "Wszystko jest na ostrzu noża" - to z kolei tytuł z ekonomicznej gazet "Kerdos".
Ale wynik głosowania nie rozstrzyga jeszcze wcale losów Grecji. Przyszłość wartego 130 mld euro porozumienia Aten z Europą nadal pozostaje zakładnikiem politycznych rozgrywek.
Źródło: tvn24.pl, PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters/EPA