Pakistańczykom nie podoba się szczera dyplomacja brytyjskiego premiera Davida Camerona. Po jego wypowiedzi w Indiach, o tym, że "Islamabad promuje szerzenie terroru" protestujący w Karachi spalili podobiznę premiera na ulicy. Z "gafy" Camerona tłumaczą się teraz brytyjscy przedstawiciele w Pakistanie.
Po kontrowersyjnych słowach Camerona podczas wizyty w Indiach, pakistański szef wywiadu odwołał swoją podróż do Wielkiej Brytanii, a brytyjski komisarz w Pakistanie Adam Thomson został wezwany na rozmowę z ministrem sprawa zagranicznych Pakistanu szachem Mehmoodem Qureshi.
Szach miał powiedzieć Thomsonowi, że "terroryzm jest problemem globalnym i wszyscy powinni z nim walczyć współpracując ze sobą, a nie zrzucając winę na jeden kraj". - Pakistan sam był ofiarą terroryzmu i nie można negować jego wysiłków na rzecz zwalczania przemocy i ekstremizmu - dodał. Thomson tłumaczył, że wypowiedź Camerona trzeba rozpatrywać w szerszym kontekście i wyraził nadzieję na zacieśnienie relacje strategiczne pomiędzy dwoma krajami.
Nowy styl dyplomacji?
Pomoc Pakistanu jest kluczowa w próbach stabilizowania sytuacji w sąsiednim Afganistanie, gdzie stacjonuje obecnie 9,5 tys. brytyjskich żołnierzy. W ubiegłym roku Pakistan otrzymał od Wielkiej Brytanii pakiet pomocowy wartości prawie 130 mln funtów.
Niefortunna wypowiedź na temat Pakistanu to nie jedyna gafa brytyjskiego premiera. Wcześniej, podczas wizyty w Ankarze, Cameron naraził się tureckim przeciwnikom wejścia kraju do Unii Europejskiej, nazywając ich "spolaryzowanymi i uprzedzonymi protekcjonistami". Premier zapowiedział w rozmowie z dziennikarzami, że w przyszłości nie zamierza rezygnować z takiego stylu wypowiedzi.
Źródło: Reuters