Pakistan na krawędzi wojny domowej

Aktualizacja:

Władze zatrzymują kolejnych opozycjonistów, była premier Benazir Bhutto apeluje o przeciwstawienie się prezydentowi, a sędziowie i prawnicy zapowiadają, że od poniedziałku nie będą brali udziału w żadnych rozprawach - to reakcje na decyzję prezydenta Perveza Musharrafa o wprowadzeniu stanu wyjątkowego.

Opozycja w areszcie - sąd niepotrzebny Pakistańskie służby bezpieczeństwa rozpoczęły w niedzielę aresztowania liderów opozycyjnych partii. Zatrzymano m.in. przywódcę oraz 10 członków Pakistańskiej Ligi Muzułmańskiej Nawaz. W areszcie domowym osadzono też czołowego opozycjonistę Imrana Khana, przewodniczącą Komisji Praw Człowieka Asmę Jehangir oraz zdymisjonowanego prezesa Sądu Najwyższego Iftikhara Chaudhry'ego.

Wcześniej prezydent Muszarraf oznajmił, że Pakistan znalazł się w niebezpiecznym punkcie, a jedność kraju jest zagrożona z powodu wewnętrznego kryzysu. - System rządów został sparaliżowany przez ingerencję Sądu Najwyższego. Obawiam się, że jeśli nie podejmiemy odpowiednich działań, suwerenność Pakistanu będzie, uchowaj Boże, zagrożona – grzmiał Muszarraf w państwowej telewizji.

 
Prezydent Pakistanu Pervez Musharraf PAP/EPA

Decyzja prezydenta spotkała się z ostrym sprzeciwem środowisk prawniczych w Pakistanie. Protest do dalszy ciąg eskalacji konfliktu na linii prezydent-Sąd Najwyższy. - Będziemy utrzymywać nasz protest i bojkotować rozprawy - zapowiedział Hamid Ali Khan, były prezes Trybunału Sądowego. To właśnie organizacje zrzeszające prawników od dawna poddają w wątpliwość legalność wyboru prezydenta Muszarafa na stanowisko. Twierdzą, że nie można jednocześnie być prezydentem i szefem armii. Według pakistańskiej opozycji to właśnie ten spór jest powodem wprowadzenia przez Muszarafa stanu wyjątkowego.

Bhutto wróciła do kraju Była premier Benazir Bhutto, która przebywała z wizytą u matki w Dubaju, jest już w Pakistanie. Zapowiedziała, że będzie rozmawiać z liderami opozycji o strategii przywrócenia zawieszonej przez prezydenta konstytucji. – Ludzie chcą przywództwa. Wróciłam do kraju, by dodać ludziom odwagi – powiedziała. Jak oceniła wprowadzenie stanu wyjątkowego zostało zaplanowane w celu opóźnienia wyborów, o "co najmniej rok lub dwa lata".

Prezydent ogłosił stan wyjątkowy Stan wyjątkowy został ogłoszony w sobotę po południu. Pakistańska państwowa telewizja poinformowała, że konstytucja została zawieszona, jednak dalej będą funkcjonowały zarówno parlament federalny kraju, jak i zgromadzenia prowincji.

Oficjalnym powodem decyzji prezydenta Muszarrafa są nasilające się w ostatnich tygodniach zamachy bombowe na pograniczu afgańsko-pakistańskim. W jednym z ostatnich zginęło 139 osób. Powiązani z Al-Kaidą bojownicy rozpętali tam regularną wojnę domową.

Jednak zdaniem wielu obserwatorów prawdziwy powód spodziewanego od tygodni ogłoszenia stanu wyjątkowego to konflikt generała z Sądem Najwyższym. Ten nie zdecydował jeszcze, czy wybrany w październiku ponownie na prezydenta Muszarraf miał prawo ubiegać się o to stanowisko, pozostając jednocześnie szefem sztabu armii. Rozpatrywać tę kwestię sąd miał w najbliższy poniedziałek.

Wojciech Jagielski o sytuacji w Pakistanie
Wojciech Jagielski o sytuacji w PakistanieTVN24

Sąd Najwyższy: „wasze usługi nie są już potrzebne” Tę hipotezę potwierdza zatrzymanie sędziów Sądu Najwyższego. Prezes Sądu Iftikhar Chaudhry i ośmiu sędziów odmówiło zatwierdzenia wprowadzonego przez prezydenta prowizorycznego ustroju konstytucyjnego. Chaudhry został wtedy poinformowany, że "jego usługi nie są już więcej potrzebne", a sędziów wyprowadzono pod eskortą policji z budynku Sądu Najwyższego. Prowadząca obok aleja, przy której znajdują się również urząd prezydencki i siedziba Zgromadzenia Narodowego, obstawiona jest przez wojsko. Z najnowszych doniesień wynika, że mianowano nowego prezesa Sądu Najwyższego.

Zdymisjonowany został minister sprawiedliwości, a w jego miejsce już powołany jest nowy. Do aresztu trafił Aitzaz Asan, prezydent Stowarzyszenia Prawników Sądu Najwyższego. Zdążył powiedzieć zgromadzonym przed jego domem reporterom: - Jeden człowiek wziął jako zakładników cały naród. Czas, żeby generał Muszarraf odszedł.

Wojsko wkroczyło do budynków telewizji i radia, a większość kanałów prywatnych została zablokowana. Odcięto wszystkie łącza telefoniczne stacjonarne i komórkowe w kraju.

USA „głęboko zaniepokojone” - Stany Zjednoczone są głęboko zaniepokojone ogłoszeniem stanu wyjątkowego w Pakistanie. To ostry krok wstecz dla demokracji w tym kraju - stwierdził rzecznik departamentu stanu, Sean McCormack. Z kolei przebywająca w Turcji sekretarz stanu Condoleezza Rice zastosowane przez Musharrafa środki nazwała "wysoce niefortunnymi" i wyraziła nadzieję, że w styczniu odbędą się obiecane wolne i uczciwe wybory. Zaznaczyła, że USA nie popierają "pozakonstytucyjnych posunięć" w Pakistanie. Sytuacja w Karaczi, mieście na południu Pakistanu, jest niepewna. Jak podała agencja Reuters, w kilku dzielnicach – zwłaszcza w tych, gdzie jest wysokie poparcie dla Pakistańskiej Partii Ludowej byłej premier Benazir Brutto - słychać strzały.

Co dalej? Zdaniem korespondenta wojennego i dziennikarza Gazety Wyborczej Wojciecha Jagielskiego Pakistan może znaleźć się w „najgłębszym kryzysie w swojej historii”.

Pakistańscy żołnierze gotowi do starcia. Tylko przeciw komu?
Pakistańscy żołnierze gotowi do starcia. Tylko przeciw komu?Reuters

- Rozwiązaniem może być kolejny zamach wojskowy stanu. Tym razem w wyniku którego od władzy odsunięty zostanie Muszarraf – powiedział w TVN24. - Władzę przejmie jakiś inny generał, który po okresie przejściowym obieca zapewne demokratyczne wybory. Kluczowa role tutaj będą pełnili Amerykanie. Jeżeli pozwolili Muszarrafowi na wprowadzenie tego stanu wyjątkowego, to będą ten stan tolerować. Natomiast jeśli podjął te decyzje wbrew Amerykanom, to jego dni są policzone.

Z kolei według Andrzeja Jonasa z „The Warsaw Voice”, Pakistan jest wciąż przed apogeum konfliktu. - Generalicja usiłuje hamować proces odrywania się Pakistanu od świata zachodniego. Ale jest tam też dużo fanatyzmu muzułmańskiego. Ale Pakistan wciąż jest jednym z głównych państw, które blokują rozlewanie się wojowniczego talibanu po świecie. No i ma bombę atomową – powiedział w TVN24. Jego zdaniem, gdyby jakikolwiek światowy przywódca „dostał w prezencie” możliwość rządzenia tym krajem, natychmiast by się jej zrzekł.

Źródło: PAP, TVN24, Reuters, Tygodnik Powszechny, tvn24.pl