Tysiące demonstrantów protestowały w sobotę w mieście Quimper w północno-zachodniej części Francji. Protestujący domagali się od rządu całkowitego porzucenia pomysłu wprowadzenia podatku ekologicznego od ciężarówek. Demonstracja zakończyła się rzucaniem kamieni i butelek w policję. Ta odpowiedziała armatkami wodnymi i gazem łzawiącym.
Na transparentach demonstrantów widniały antyunijne i antypodatkowe hasła. Zanim doszło do starć z policją, większość uczestników marszu przeciw podatkowi ekologicznemu miała na głowach czerwone czapki, które Bretończycy nosili w 1675 roku podczas buntu przeciw Ludwikowi XIV. W pewnym momencie tłum zaczął rzucać w policję butelkami i kamieniami. Demonstranci zrobili stos z drewnianych palet i podpalili go. Policja stłumiła zamieszki armatkami wodnymi i gazem łzawiącym.
Podatek podniesie koszty transportu
Do zamieszek doszło, mimo że premier Francji Jean-Marc Ayrault ogłosił we wtorek zawieszenie planowanego podatku ekologicznego od ciężarówek. Nowa opłata ma dotyczyć samochodów ciężarowych o wadze powyżej 3,5 tony przeznaczonych do przewożenia towarów. Oznacza to wzrost kosztów transportu od ok. 3 do 10 proc. Przeciw podatkowi burzą się więc nie tylko firmy przewozowe, ale i przedstawiciele branży żywieniowej. Ayrault ogłosił zawieszenie po spotkaniu z bretońskimi parlamentarzystami, działaczami organizacji farmerskich i pracodawcami. Zaznaczył jednak, że "zawieszenie nie oznacza zniesienia". Przypomniał, że podatek od ciężarówek, który ma wejść w życie 1 stycznia po kilkakrotnym odkładaniu tego terminu, został uchwalony przez poprzedni konserwatywny rząd.
Autor: ktom\mtom / Źródło: ENEX, tvn24.pl