Senatorzy Hillary Clinton i Barack Obama prowadzili w poniedziałek zażartą kampanię przed wtorkowymi prawyborami w Ohio i Teksasie, które mogą zadecydować o nominacji prezydenckiej w Partii Demokratycznej.
W USA uważa się, że głosowanie w tych dwóch dużych stanach, gdzie można zdobyć łącznie aż 334 delegatów na przedwyborczą konwencję partyjną w Denver, jest prawdopodobnie ostatnią szansą byłej First Lady na pokonanie Obamy.
Charyzmatyczny senator z Illinois prowadzi z panią Clinton, mając od niej o 150 delegatów więcej. Do uzyskania nominacji na konwencji Demokratów potrzeba minimum 2026 delegatów.
Teksas Obamy, Ohio Clinton
Sondaże wskazują, że w Teksasie, gdzie stawką jest prawie 200 delegatów, Obama cieszy się nieznacznie większym poparciem niż Clinton; różnica mieści się jednak w granicach błędu statystycznego.
W Teksasie prawybory są otwarte, tzn. głosować mogą także niezależni wyborcy. Faworyzuje to Obamę, którego popiera wielu niezależnych, a nawet niektórzy Republikanie.
W Ohio w sondażach prowadzi Hillary Clinton, różnicą około 6-8 punktów procentowych. Ma ona tam poparcie zwłaszcza biedniejszych wyborców, członków związków zawodowych, reprezentujących pracowników tradycyjnych sektorów gospodarki, które odczuwają negatywne skutki globalizacji. Obiecuje im pomoc, m.in. przez renegocjowanie układu o wolnym handlu NAFTA z Kanadą i Meksykiem.
Mąż pani senator, były prezydent Bill Clinton, powiedział, że jego małżonka musi zwyciężyć zarówno w Ohio, jak i Teksasie, jeśli chce wygrać wyścig do nominacji.
W Partii Demokratycznej pojawiają się głosy, że jeżeli Clinton przegra w obu stanach, powinna sama wycofać się z dalszej rywalizacji. Zdaniem niektórych polityków, powinna to zrobić dla dobra partii, której szkodzą dalsze spory i kampania obfitująca we wzajemne ataki personalne.
Źródło: PAP, tvn24.pl