Opozycja nie będzie bojkotować wyborów


Białoruskie ugrupowania opozycyjne uniknęły w niedzielę rozłamu i uzgodniły, że nie będą bojkotować zaplanowanych na 28 września, wyborów parlamentarnych - informuje agencja Reuters.

Koalicja skupiająca różne ugrupowania białoruskiej opozycji - Zjednoczone Siły Demokratyczne - zapowiedziała, że będzie kontynuować kampanię wyborczą, mimo iż niektórzy działacze nawołują do zbojkotowania wyborów.

Za udziałem w wyborach opowiedział się m.in. lider opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatolij Labiedźka. Zastrzegł jednak, że jeśli okaże się, że wybory nie będą uczciwe, "zwrócimy się do naszych zwolenników o pokojowy protest".

Białoruski parlament liczy 110 miejsc. Na listach wyborczych znalazło się około 70 kandydatów opozycyjnych. Skarżą się oni jednak, że nie mają dostępu do komisji wyborczych.

Wybory pod czujnym okiem Zachodu

Wrześniowe wybory są bacznie obserwowane przez świat zachodni. Unia Europejska, od ich przebiegu uzależnia zniesienie sankcji dla Białorusi. CZYTAJ WIĘCEJ Ostatnio Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie zganiła Mińsk za kampanię przedwyborczą, zarzucając mu przedstawianie niepełnego obrazu kandydatów. CZYTAJ WIĘCEJ . OBWE ma zamiar wysłać na Białoruś setki swoich obserwatorów.

Wincuk Wiaczorka, lider Białoruskiego Frontu Narodowego (BNF) uważa, że jest całkiem możliwe, iż Zachód uzna te wybory. Wiaczorka dodał, że "niektórzy politycy zachodni są zmęczeni sytuacją na Białorusi i chcą znaleźć jakieś rozwiązanie". Wiaczorka wyraził w tym kontekście obawę, że "jakiś układ zostanie zawarty za naszymi plecami".