Szefowa amerykańskiej dyplomacji stwierdziła w poniedziałek, iż Organizacja Narodów Zjednoczonych powinna zająć twarde stanowisko wobec Korei Północnej. Hillary Clinton odniosła się w ten sposób do wystrzelenia przez Koreańczyków 5 kwietnia rakiety dalekiego zasięgu.
Zdaniem Phenianu rakieta miała za zadanie ulokowanie na orbicie satelity komunikacyjnego, co wedle komunikatu północnokoreańskich władz zakończyło się powodzeniem.
USA i Japonia sugerują jednak, że cała rakieta, wraz z satelitą, spadła do Morza Japońskiego. Istnieją obawy, iż pod pozorem "badań kosmicznych" - jak próbę rakietową określiła agencja KCNA - Phenian przetestował też rakietę Taepodong-2 w innym celu - może ona bowiem przenosić na duże odległości ładunki nuklearne.
Korea odizolowana jeszcze bardziej
Wystąpienie z silnym stanowiskiem w ONZ jest pierwszym i ważnym krokiem, który zamierzamy zrobić Hillary Clinton
- To akt prowokacji, który ma poważne konsekwencje. Korea Północna zignorowała swoje zobowiązania międzynarodowe, odrzuciła jednoznaczne wezwania do powstrzymania się i jeszcze bardziej odizolowała się od społeczności narodów - oświadczyła amerykańska sekretarz stanu.
Clinton powiedziała też, że amerykańscy urzędnicy prowadzą konsultacje z członkami Rady Bezpieczeństwa i krajami zaangażowanymi w rozmowy sześciostronne dotyczące denuklearyzacji Korei Północnej. Do tej pory Rada Bezpieczeństwa ONZ porozumiała się jedynie co do konieczności prowadzenia dalszej dyskusji na temat koreańskiej próby rakietowej.
Konieczne silne stanowisko
- Wiemy, że wypracowanie języka nie jest łatwe w krótkim czasie, ale jesteśmy przekonani, że wystąpienie z silnym stanowiskiem w ONZ jest pierwszym i ważnym krokiem, który zamierzamy zrobić - mówiła w poniedziałek Clinton. - Korea Północna musi wiedzieć, że stawia na szali wszelkie wysiłki na rzecz osiągnięcia celów, które wyznaczyła w rozmowach sześciostronnych - dodała.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters