Eksperci ONZ do spraw praw człowieka wezwali w środę Chiny do uwolnienia z aresztu domowego wdowy po dysydencie i laureacie Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo. Jak ocenili, należy zezwolić jej na poszukiwanie pomocy zdrowotnej, w tym wyjazd za granicę.
Cierpiąca na depresję artystka i poetka Liu Xia jest przetrzymywana w areszcie domowym od 2010 roku, kiedy jej mąż otrzymał nagrodę Nobla. Nie postawiono jej formalnie żadnego zarzutu. Ostatni raz widziano ją w ubiegłym roku na pogrzebie męża, gdzie towarzyszyli jej chińscy funkcjonariusze.
"Ponawiamy nasz apel do chińskiego rządu"
Liu Xiaobo zmarł 13 lipca 2017 roku na raka wątroby w czasie odbywania wyroku 11 lat więzienia za "działalność wywrotową", jak władze w Pekinie oceniły jego udział w przygotowaniu petycji wzywającej do zniesienia jednopartyjnych rządów i demokratycznych przemian w Chinach.
"Jesteśmy zaniepokojeni doniesieniami o pogarszającym się stanie zdrowia Liu Xii. Według doniesień jest ona zamknięta w nieznanym miejscu i znajduje się w ciężkim stanie psychicznym" - napisali w oświadczeniu sprawozdawcy ONZ.
"Ponawiamy nasz apel do chińskiego rządu, by ujawnił miejsce jej przebywania i uwolnił ją" - podkreślili eksperci, dodając, że kilkakrotnie kontaktowali się już z władzami w Pekinie w sprawie sytuacji Liu Xia.
Dziennikarze mówią o ścisłym nadzorze, Pekin zaprzecza
Pekin twierdzi, że Liu Xia jest wolna i dysponuje swobodami gwarantowanymi jej przez chińskie prawo. - Liu Xia jest obywatelką Chin. Chiny chronią prawa swoich obywateli w zgodzie z przepisami (...). Chiński rząd dba o zdrowie chińskich obywateli bardziej niż ktokolwiek z jakiegokolwiek innego kraju - powiedział w czwartek rzecznik chińskiego MSZ Lu Kang.
Pracujący w Pekinie zachodni dyplomaci informowali jednak, że od śmierci męża Liu Xia jest pod ścisłym nadzorem chińskich władz i może spotykać się i rozmawiać ze znajomymi i krewnymi wyłącznie podczas umówionych wcześniej wizyt i połączeń telefonicznych.
Liu Xia traci nadzieję na opuszczenie kraju – przekazał w maju jej przyjaciel po jednej z takich rozmów telefonicznych.
"Rosnący trend śmierci w niewoli"
Odkąd w 2013 roku prezydentem Chin został Xi Jinping, władze zaostrzyły kampanię przeciwko dysydentom, zatrzymując przy tym setki prawników i działaczy praw człowieka. Dziesiątki z nich trafiły do więzień. Eksperci z ONZ zwrócili w swoim apelu uwagę na "rosnący trend śmierci w niewoli w Chinach", którego przykładami są między innymi zmarły w 2014 roku działacz Cao Shunli oraz zmarły w 2016 roku tybetański mnich Tenzin Delek Rinpoche.
Wysoki komisarz Narodów Zjednoczonych ds. praw człowieka Zeid Ra'ad al-Hussein zarzucił Chinom w ubiegłym miesiącu, że przeszkadzają niezależnym działaczom w zeznawaniu przed organami ONZ.
Chiny wspierają aktywistów, ale "nie pozwolą, by jakakolwiek osoba lub organizacja prowadziła wywrotową lub destabilizującą działalność pod pretekstem obrony praw człowieka czy wolności wypowiedzi" - oświadczył w ubiegłym tygodniu chiński przedstawiciel przy Radzie Praw Człowieka ONZ Jiang Yingfeng, odpierając - jak to ujął - "bezpodstawne oskarżenia" państw zachodnich.
- Tymczasem rząd walczy z działalnością etnicznych separatystów i brutalnych terrorystów, by bronić narodowego bezpieczeństwa i chronić życie i własność mieszkańców - powiedział Jiang.
Autor: pk//kg / Źródło: PAP