W których stanach w tegorocznych wyborach prezydenckich wygrał Barack Obama?
Obama zaczął od skromnego zwycięstwa w Vermont, gdzie policzono mu trzy głosy elektorskie. W czasie, gdy Romney miał ich już 33, urzedujący prezydent dokładał kolejne siedem w Connecticut oraz po trzy w Delaware i stolicy kraju - Waszyngtonie, czyli Dystrykcie Kolumbii.
Romney zapłakał? Massachussets dla Obamy
Potem przyszły pierwsze sondaże z Illinois, w którym leży jego rodzinne Chicago i stało się jasne, że w stym stanie zdobędzie wszystkie 20 głosów. Po chwili CNN ogłosiło, że Obama wygrał na podwróku Mitta Romneya (był tam gubernatorem) - w Massachusetts, gdzie zdobył 11 mandatów. Kolejne 10 dołożył w Maryland, cztery w Rhode Island i trzy z czterech w Maine.
W ciągu kolejnej godziny nadeszły wyniki o zwycięstwach rywala w środkowych stanach USA, aż pojawiły się sondaże z kolejnych fragmentów Wschodniego Wybrzeża. W Nowym Jorku, który ma silne tradycje demokratyczne oraz w New Jersey, które najmocniej ucierpiało w wyniku huraganu Sandy, wyborcy odwdzięczyli się prezydentowi za sprawne kierowanie ewakuacją i naprawą szkód po ataku żywiołu przekazując kolejno kandydatom demokratów 29 i 14 głosów.
Wybuch radości w sztabie Obamy przyniosły też wyniki z Michigan i miast takich jak Detroit, w których od wielu lat bezrobocie jest jednym z najwyższych w kraju, ale któremu prezydent starał się poświęcać wiele czasu w ostatnich latach. Stamtąd do Obamy powędrowało 16 głosów.
Kolejne świetne wiadomości przyszły z Pensylwanii, w której do rozdania było aż 20 głosów. Jeszcze we wtorek odwiedzał ją Mitt Romney (był w Pittsburgu), ale ta wizyta na nic się nie zdała. CNN i MSNBC na przestrzeni kilkunastu minut podały, że demokraci w tym stanie zwyciężą.
Tuż po 4. czasu polskiego CNN potwierdziło w ślad za CBS, że Obama wygrał też w New Hampshire, gdzie cztery mandaty zdobył też w 2008 r.
W następnej kolejności przyszło zwycięstwo w Minnesocie - stanie, w którym demokraci zdobywali większość w 10 kolejnych wyborach prezydenckich. To w dużej mierze przybliżyło Baracka Obamę do zwycięstwa w wyborach. Miał w tamtym momencie 157 głosów elektorskich, a przed sobą prawie pewne zwycięstwo w Kalifornii i bardzo dobre dane z Ohio i Nevady.
O 5. rano polskiego czasu nadeszły wieści z zachodniego wybrzeża USA. Kalifornia dała Obamie 55 głosów, stan Waszyngton kolejne 12, a Hawaje, na których urodził się prezydent - cztery.
Sztab Obamy odniósł też zwycięstwo w Wisconsin, z którego pochodzi kandydat republikanów na wiceprezydenta - Paul Ryan.
Chwilę później przyszły wspaniałe wieści dla wyborców Obamy z Iowa - stanu, w którym wynik wyborczy nie był pewny do ostatniej chwili. Sześć głosów stamtąd, a także pięć z Nowego Meksyku dało kandydatowi demokratów już 249 głosów elektorskich. Tłum w sztabie wyborczym prezydenta w Iowa zaczął tańczyć ze szczęścia.
Potem przyszło ogłoszenie prawdopodobnego zwycięstwa w Oregonie (7) i Obamie brakowało już tylko 14 głosów do ponownego wyboru na funkcję prezydenta USA.
W końcu nadeszła ta chwila - Obama zdobył Ohio z 18 elektorami. Został tym samym ponownie prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Gdy tysiące ludzi w Chicago i setki tysięcy w całych Stanach Zjednoczonych już świętowały zwycięstwo kandydata demokratów, CNN podało, że Obama wygrał też w Newadzie zdobywając kolejne sześć głosów.
Wyprzedził też w Wirginii mającej 13 głosów Romneya, który prowadził tam cały wtorek, a kolejne sondaże pokazały, że weźmie też stan Kolorado (9).
Autor: adso\mtom / Źródło: tvn24.pl, CNN