- To pobożny człowiek, który modli się, pości i zawsze lata z Koranem - mówił o bracie zamordowanym przez dżihadystów z Państwa Islamskiego, Dżawwad al-Kasaesbeh. 26-letni pilot, Muath, pod koniec grudnia trafił do niewoli dżihadystów i najprawdopodobniej kilka dni później został spalony żywcem. Niemal miesiąc później IS negocjowało mimo to jego wymianę na iracką terrorystkę więzioną w Jordanii. W sieci we wtorek pojawiło się nagranie przedstawiające egzekucję pilota.
Pilot trafił do niewoli dżihadystów w wigilię 2014 roku. Jego myśliwiec rozbił się w pobliżu stolicy "kalifatu" Rakki w północno-zachodniej Syrii. Jordańskie i amerykańskie władze podały, że jego F-16 miał kłopoty techniczne. Dżihadyści twierdzili, że to oni zestrzelili myśliwiec.
Pilot F-16
Muath al-Kasaesbeh urodził się w 1988 roku w jordańskim mieście Karak, ma siedmioro rodzeństwa. Od kilku miesięcy był żonaty. Rodzina Kasaesbehów należy do bardzo wpływowego plemienia w Jordanii, są zagorzałymi zwolennikami monarchii, a synowie zwyczajowo wstępują do armii. Ojciec pilota, Safi al-Kasaesbeh, jest emerytowanym profesorem i szanowanym przywódcą religijnym, z kolei wuj jest generałem w krajowym wojsku.
W 2009 roku Muath al-Kasaesbeh ukończył szkołę oficerską im. króla Husseina i wstąpił do Jordańskich Sił Powietrznych (RJAF). Po trzech latach szkolenia stał się pilotem myśliwców F-16, przydzielono go elitarnej 1. eskadry w bazie lotniczej Muwaffaq Salti.
Ojciec przeciwny nalotom na IS
W 2014 roku Jordania, jeden z głównych sojuszników USA na Bliskim Wschodzie, przystąpiła do antydżihadystycznej koalicji, która rozpoczęła naloty na pozycje Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku. Wyszkolony na F16 Kasaesbeh został wyznaczony do tej misji.
Po tym jak pilot został schwytany przez dżihadystów, a jego zdjęcia obiegły internet, jego ojciec powiedział amerykańskiemu radiu NPR, że od samego początku był przeciwny udziałowi syna w nalotach na sunnickich muzułmanów.
- Całkowicie się z tym nie zgadzałem. Wszyscy Jordańczycy stanowczo potępiają nasz udział w koalicji - mówił Safi al-Kasaesbeh. - Nasza armia ma bronić Jordanii. Nie powinna rozchodzić się po świecie jak siły amerykańskie - dodawał.
Kasaesbeh apelował do radykałów o ocalenie syna: - Kieruję wiadomość bezpośrednio do naszych hojnych braci z Państwa Islamskiego w Syrii: zaopiekujcie się moim synem, pilotem Muathem, z całą gościnnością. Proszę Boga o o to (…), by wrócił cały do rodziny, żony i matki.
O uwolnienie pilota apelował także jego brat, Dżawwad, który błagał dżihadystów o miłosierdzie. - Mój brat to pobożny człowiek, który modli się, pości i zawsze lata z Koranem - powiedział w rozmowie z jordańskim radiem.
Bestialska egzekucja
Pilot po raz ostatni udzielił wywiadu magazynowi dżihadystów "Dabiq" już po katastrofie jego myśliwca. W rozmowie potwierdził ich wersję wydarzeń (powiedział, że jego samolot został zestrzelony) oraz przekazał kilka informacji o koalicji "krzyżowców" - jak określił w artykule międzynarodową koalicję przeciwko Państwu Islamskiemu. Na koniec miał stwierdzić: - Tak. (…) Oni mnie zabiją.
Potem słuch po pilocie zaginął. Dopiero pod koniec stycznia dżihadyści zażądali wymiany irackiej terrorystki Sadżidy al-Riszawi za pilota oraz jednego z japońskich zakładników, Kenjiego Goty. Jordańskie władze - za pośrednictwem lokalnych plemion - negocjowały z Państwem Islamskim.
Wojsko zażądało dowodu na to, że Jordańczyk nadal żyje. IS nie odpowiedziało na to wezwanie i opublikowało film z egzekucji Japończyka. Kilka dni później w sieci pojawił się film z zabicia Kasaesbeha. Mężczyzna w kombinezonie charakterystycznym dla więźniów z Guantanamo został oblany łatwopalną substancją i spalony żywcem w metalowej klatce. Jego zwłoki zbezczeszczono.
Telewizja jordańska podała, że egzekucję pilota przeprowadzono na początku stycznia, a IS w negocjacjach blefował.
Autor: pk\mtom / Źródło: Telegraph, CNN,
Źródło zdjęcia głównego: IS