Dwaj uzbrojeni napastnicy zaatakowali budynek Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Nie mieli jednak motywów politycznych. Rabusie wtargnęli do poczty mieszczącej się w budynku i zabrali z niej sejf. Uciekli nie niepokojeni.
W tym samym czasie zaledwie kilkaset metrów dalej szefowie wszystkich państw UE spotykali się na szczycie w budynku Rady Europejskiej. Z tego powodu środki bezpieczeństwa miały być "nadzwyczajnie" wzmocnione.
Dziurawa ochrona
Pomimo tego dwaj rabusie nie mieli problemu z wejściem do budynku Parlamentu Europejskiego. Dwie kobiety pracujące na poczcie zostały sterroryzowane pistoletem. Jeden z przestępców przez chwilę przetrzymywali je na muszce, w czasie kiedy drugi zajmował się sejfem. Po kilku minutach napastnicy uciekli.
Ochrona Parlamentu Europejskiego sytuacji nie zauważyła. Nie ma także żadnych śladów włamania, przestępcy po prostu weszli i wyszli z budynku publicznymi drzwiami. To już trzeci przypadek napadu na Parlament Europejski w ciągu dwóch lat. W 2009 roku napastnik dwukrotnie wdarł się do kantyny i grożąc obsłudze pistoletem zrabował 60 tysięcy euro.
- Jeśli w kolejnych latach trzykrotnie ktoś mógł z bronią dokonać rabunku w budynku Parlamentu Europejskiego, to oznacza że system bezpieczeństwa jest żartem - stwierdziła europosłanka z Wielkiej Brytanii Fiona Hall.
Źródło: BBC News
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia